6 stycznia 2013

Nie każda przecena jest okazją

Stare giełdowe przysłowie mówi, aby kupować akcje wtedy, gdy wszyscy sprzedają. Gdy sprzedający mają przewagę, kurs akcji spada. Przecena, podobnie jak ta którą znamy ze sklepów, kojarzy się z okazją. Z możliwością kupienia czegoś taniej, niż jest to warte. Giełda jest pełna przecen akcji i pełna okazji inwestycyjnych. Jednak jedno z drugim nie zawsze idzie w parze.

Każdy znaczący spadek ceny akcji ma swoją źródłową przyczynę. Realizacja zysków, strat, potrzeba pozyskania gotówki przez inwestora, faza księżyca, informacja ze spółki, dane z gospodarki. Przyczyn jest wiele i mogą się na siebie nakładać. Czasem faktycznie może się okazać, że przecena nie ma fundamentalnych przesłanek i jest okazją. Dwa przykłady przecen, które okazały się takim właśnie przypadkiem:



I dla przeciwwagi dwa przykłady przecen akcji, które trudno w dniu dzisiejszym nazwać okazją inwestycyjną:




W pierwszych dwóch przypadkach okazało się, że warto było "kupować, gdy wszyscy sprzedawali". Z kolei dwa kolejne przykłady pokazują, że warto było stosować maksymę "nie łap spadających noży".

Nasuwa się oczywiste pytanie - skąd inwestor może wiedzieć, w którym przypadku ma do czynienia z okazją, a w którym nie? Odpowiedź jest prosta - ma to sobie wydedukować. Poczytajmy o spółce, o rynku na którym działa. Zróbmy to bez emocji, z chłodną głową. Pamiętajmy, że każdy przypadek jest inny. Odpowiedzmy sobie na pytanie co może być przyczyną spadku. Mały free float, sentyment na rynku, problemy w branży? Czy przyczyna jest prozaiczna i warto zainwestować? Czy może jest coś, co zagraża spółce i lepiej poczekać z boku? Oczywiście nie da się przeanalizować wszystkiego. Zawsze będzie się tliła z tyłu głowy myśl: "może ktoś coś wie o problemach spółki i dlatego sprzedaje"; "ale z drugiej strony przecież ktoś to wszystko kupuje".

Niepewność pozostanie i bardzo dobrze. Ale jakąś analizę przeprowadzić trzeba. Inaczej to nie będzie inwestowanie, tylko spekulacja. Nie chodzi o to, że spekulacja to coś złego. Na tym też można zarabiać. Ale zakładam, że skoro czytasz ten wpis, na tym blogu, to interesuje Cię inwestowanie w spółki, a nie spekulowanie. Jeżeli kupiłeś spadające akcje, a na pytanie dlaczego to zrobiłeś, jesteś w stanie odpowiedzieć tylko "bo spadały", to wróżę Ci krótką przygodę z giełdą.


15 komentarzy:

  1. A czy wlasnie te przeceny na PSM i GRL nie przecza wzrostom o ktorych piszesz we wczesniejszych postach. Wydaje sie ze teraz moga conajwyzej podazac za globalnym trendem.
    Jak zapartujesz sie na trend w najblizszych miesiacach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie 4 spółki, których wykresy wkleiłem spadały w 2011 roku. W dwóch przypadkach okazało się, że przecena była okazją. W dwóch nie. I tylko to chciałem pokazać. Wybrałem akurat te spółki, bo ich wykresy znałem.

      Usuń
    2. A co do trendu - to nic się nie zmienia od poprzednich wpisów. Nadal jestem nastawiony byczo.

      Usuń
  2. "Łap spadające noże" z nadzieją, że się nie pokaleczysz? Hmmm...

    Odnośnie fragmentu "ma to sobie wydedukować" dopowiem, że to nie takie proste. Sam kiedyś analizowałem więcej danych o spółkach, sektorach w których działają czy cyklu gosporadki w jakim się znajduje, jednak często to nie zdawało egzaminu praktycznego. Co więcej, moja największa akcyjna wtopa to kupno walorów spółki która powinna rosnąć, jej sektor przodował, a na rynku panowała globalna hossa. Po prostu wmieszała się polityka, a ja ciągle łudziłem się, że to przejściowe i patrząc na długoterminowy okres inwestycji liczyłem na obdicie. Później przyszła bessa i wszystko runęło... Teraz jeśli już myśle o kupnie czegoś akcyjnego to tylko po pokazie technicznym siły - niestety albo stety ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli jej sektor przodował i hossa już panowała, to było trochę za późno na otwarcie długoterminowej pozycji. Drugi błąd, to nie ucinanie strat. Pisałem o tym w jednym z wpisów. Aby zarabiać, trzeba przede wszystkim nie tracić.

      Jeżeli teraz, dzięki AT, idzie Ci lepiej, to się tego trzymaj.

      Usuń
    2. Właśnie dlatego dałem ten przykład, że nie było za późno, gdyż hossa jeszcze się nie zaczęła, a sektor wywyższał się z ogółu lecz ekspolzja była później. No ale nieważne, to było tylko dla zobrazowania.

      Chodziło mi o to, że w artykule zabrakło mi podania jak inwestor "ma to sobie wydedukować"?

      Wg mnie póki nie będzie oznaki siły danego waloru to jest to wskazane wcześniej "łapanie spadającego noża" - MOŻE się udać, ale nie MUSI.

      Jak dla mnie dowolny spósób gry przynoszący zyski jest w porządku. Jeśli komuś rzeczywiście służy tylko AF to niech się tego trzyma ;-)

      Usuń
    3. Jak to sobie wydedukować? Najlepiej używając całej swojej wiedzy, doświadczenia, wyobraźni i dostępnych informacji. Nie ma na to żadnego wzoru gwarantującego sukces. Gdyby taki był, byłbym już dawno bogaty.

      Usuń
  3. z AT jest jak z marną firmą.

    Prędzej czy później będziesz miał problemy.

    Pablo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ripostując:

      ...z AF jest jak z lotto, nabywasz i czekasz w niepewności czy trafisz, czy nie.

      Jak napisałem wyżej nie mam nic do stosowanej metodologii i popierak KAŻDĄ która się sprawdza. Po prostu nie lubię jak ktoś oczernia inne sposoby bez podawania argumentów na potwierdzenie swoich wywodów.

      Swój punkt widzenia przedstawiłem.
      I na zakończenie pozdrawiam wszystkich, a szczególnie maniaków AF :-)

      Usuń
    2. Nie jest winą widelca, że ktoś go wbije sobie w dupę.
      Tak samo nie jest winą AT czy AF, że ktoś nieumiejętnie z nich korzystając, ponosi straty.

      Usuń
  4. A ja chciałbym zapytać gospodarza bloga, czy spółkę KOV traktuje jako spekulacyjną czy nie, a także prosiłbym o opinię nt JSW. Być może tematy były już poruszane, ale jestem tu nowy, więc proszę o wyrozumiałość. Trafiłem tu przypadkiem i jestem naprawdę zachwycony poziomem merytorycznym tego bloga. Jeśli chodzi o mnie, to preferuję głównie artykuły o konkretnych spółkach, a jest ich tu pod dostatkiem. Tak trzymać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KOV nie jest spółką stricte spekulacyjną. Oni naprawdę chcą znaleźć ropę.
      Za to branżą w której spółka działa jest w pewnym sensie spekulacyjna - albo się dowiercą, albo nie. Ja, jako inwestor indywidualny, nie mam możliwości rzetelnej oceny zdolności poszukiwawczo-wydobywczych tej spółki w Afryce czy na Borneo, więc dla mnie inwestycja w nią to spekulacja.

      Spółki JSW nigdy nie analizowałem. Główny akcjonariusz to Skarb Państwa i to mnie odstrasza. Jedną decyzją administracyjną może z niej zrobić dojną krowę albo bankruta.

      Usuń
  5. Dziękuję za szybką i wyczerpującą odpowiedź. Przejrzałem nieco Pańskie archiwalne wpisy i nie znalazłem niczego na temat spółek dywidendowych oraz o IKE. Czy mógłby im Pan poświęcić osobne wpisy? Sam przymierzam się do budowania portfela długoterminowego (czegoś w stylu IKE, aczkolwiek z pominięciem państwowych projektów) i chciałbym go oprzeć właśnie na spółkach regularnie płacących dywidendy - częściowo z WIG20, częściowo spośród MiŚ-ów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spółki dywidendowe i IKE to ciekawe tematy. Odnośnie IKE to już druga osoba która życzy sobie poruszyć ten temat. Na pewno o tym napiszę, ale najpierw trochę poczytam i zbiorę trochę danych.

      Usuń
  6. Świetny blog. Trafiłem tu po raz pierwszy i zostanę :). Mam pytanie do autora o opinie dot. PHN i debiutu na dniach :)

    OdpowiedzUsuń