13 listopada 2012

Odwoływanie prognoz przez spółki

Kolejny wysyp raportów kwartalnych i znów seria obniżonych lub odwołanych prognoz. Mityczna "niekorzystna sytuacja zewnętrzna, na którą spółka nie miała wpływu", znów zebrała swoje żniwo. Spośród tych spółek, które upubliczniły swoje prognozy finansowe, wiele musiało oficjalnie powiedzieć inwestorom, że nie będzie tak różowo jak być miało. Podniesienie prognoz też się zdarza, ale jest rzadkością. Jeżeli dodamy do tego sytuacje, w których prognozy są osiągane poprzez manipulacje danymi i kreatywną księgowość, to diagnoza naszego rynku kapitałowego nie jest optymistyczna.

Z czego to wynika? Błędy logiczne, czy świadome działanie. Dlaczego pomimo dostępu do wielu narzędzi analitycznych i mnóstwa danych, planowanie przyszłych wyników wykracza poza możliwości zarządów wielu spółek? Czy winą należy obarczyć wrodzony optymizm prezesów oraz złożoność prowadzonego biznesu i otoczenia? Ja nie wiem, ale mogę się domyślać. Prognozy pisane są najczęściej w sytuacjach, gdy spółka chce sprzedać inwestorom akcje. A wiadomo, że nic tak nie działa na inwestorów, jak wizja przyszłych zysków. Aż chciałoby się rzec - papier wszystko przyjmie, a leszcz wszystko łyknie.

Wyobraźcie sobie sytuację, że macie za zadanie przewidzieć jakieś zdarzenie z przyszłości. Macie dostęp do wielu narzędzi badawczych i potrzebnych danych. Co więcej, mamy wpływ na kształtowanie tej przyszłości i w każdym momencie możecie zareagować, aby zmienić bieg zdarzeń widząc, że coś nie układa się po Waszej myśli. Czy w takim układzie można założyć, że prawdopodobieństwo poprawnej prognozy jest większe niż 50%?

Chyba sami, jako inwestorzy, jesteśmy sobie winni. Żądamy od spółek dobrych wyników. A jak są złe, to chcemy aby w przyszłości były lepsze. Zarządy spółek mają za zadanie działać na rzecz akcjonariuszy - a więc spełniają ich oczekiwania. Poprawiają wyniki jak tylko potrafią, a jak się nie daje, to przynajmniej obiecują, że w przyszłości będzie lepiej. Nawet wbrew logice a i czasem wbrew zdrowemu rozsądkowi. A jak się nie uda - trudno. Weźmie się odprawę i znajdzie inną spółkę do prezesowania.

Może jestem niesprawiedliwy, może upraszczam, ale jestem inwestorem i chciałbym móc ufać ludziom, w których spółki inwestuję. Marzenia ściętej głowy?

1 komentarz:

  1. Dobra prognoza to brak prognozy.
    Dobra firma chce zarabiać jak najwięcej i nie powinna bawić się we wróżkę.Powinna zajmować się działalnością podstawową ,a nie prognozowaniem -od tego są anale,fundy itp.

    Często prognozy maja ukryty cel ,szczególnie przy nowych emisjach .
    Pablo

    OdpowiedzUsuń