14 października 2012

Po co spółki wchodzą na giełdę

Po co tak naprawdę spółki wchodzą na giełdę? Skoro są takie dobre i mają świetne pomysły na biznes, to powinny sobie po prostu spokojnie zarabiać. A jednak wybierają status spółki publicznej. Co na ten temat mówią panie Teoria i jej odwieczna rywalka, madame Praktyka?

Pierwszą i najistotniejszą korzyścią z wejścia na giełdę, jest możliwość pozyskania taniego kapitału. W książce "Giełda. Poradnik Inwestora", napisałem przypowieść o dwóch ziomkach. Jeden miał pomysł na biznes, ale nie miał kapitału niezbędnego, aby ten pomysł wcielić w życie. Drugi miał kapitał, lecz nie miał pomysłu jak go efektywnie wykorzystać. Każdy żył własnym życiem, a to co posiadali było marnowane. Ktoś kiedyś zauważył, że takich osób jest na świecie mnóstwo. Wymyślił więc giełdę, która miała dawać szansę spotkania się takich osób, dogadania się i odniesienia obopólnych korzyści. Kapitał pochodzący od inwestorów praktycznie nic spółek nie kosztuje. Poza koniecznością przygotowania prospektu emisyjnego i kosztami związanymi z obowiązkami spółki publicznej. To o wiele tańszy pieniądz, niż ten z kredytu. Tańszy i często łatwiejszy do pozyskania.

Drugą korzyścią dla debiutujących na giełdzie firm, jest podniesienie wiarygodności w oczach klientów, dostawców, administracji publicznej czy też banków. Bycie kontrolowanym przez autoryzowanych audytorów, Komisję Nadzoru Finansowego i czujne oczy inwestorów sprawia, że wobec takiego przedsiębiorstwa podnosi się poziom zaufania. Czy słusznie czy nie, ale tak to właśnie działa. Dzięki notowaniu akcji na giełdzie poprawia się też prestiż i rozpoznawalność spółki. Prezes ma okazję wystąpić w TVN CNBC, wziąć udział w konferencji, spotkaniu z inwestorami, czy innym wydarzeniu zorganizowanym dla spółek publicznych.

Niestety według moich obserwacji i doświadczeń, powyższe korzyści z wejścia na giełdę nie dotyczą wszystkich emitentów. Zaryzykuję stwierdzenie, że nie dotyczą nawet połowy wszystkich spółek. Giełda otworzyła spółkom i ich właścicielom szerokie możliwości, z których korzystają nie zawsze w sposób moralny czy uczciwy. Gdy chodzi o pieniądze, nie ma skrupułów. Może to i smutne, ale niestety prawdziwe i trzeba sobie zdawać z tego sprawę. Jakie są więc inne motywy upubliczniania spółek?

Najczęstszą, jest chęć tak zwanego "skeszowania się" przez dotychczasowych właścicieli. Czyli zamiany posiadanych udziałów na gotówkę. Może to wynikać ze znudzenia prowadzoną od wielu lat działalnością, chęcią przejścia na emeryturę bądź podjęcia nowych wyzwań. Często jest też tak, że spółka ma się coraz gorzej i właściciele chcą ją sprzedać, póki jeszcze są w stanie przekonać inwestorów, że jest coś warta. A najłatwiej zrobić to przez giełdę, gdzie kupującymi są anonimowi inwestorzy. Ale to nie jest takie najgorsze – bo sprzedaż akcji przez jej właścicieli może oznaczać jej nowy początek pod rządami innych osób, mających nowe pomysły.

Zauważam, że coraz więcej jest na giełdzie przypadków, kiedy to spółka za swój główny cel obiera sobie drukowanie nowych akcji. Obejmują je główni właściciele bądź ich tak zwani szwagrowie (osoby z nimi powiązane) po minimalnych cenach i sprzedają na rynku z wielokrotną przebitką. Spółka nie prowadzi działalności, albo jest to działalność śladowa. Ma za to plany, którymi wabi nowe rzesze inwestorów chętnych kupować ich akcje. Problem w tym, że plany te są nierealne i nie ma woli ich realizacji już na etapie tworzenia. Takich przypadków jest mnóstwo, pisze się o nich na forach internetowych, w periodykach poświęconych giełdzie, profesjonalnych serwisach. Mimo tego proceder trwa i będzie trwał nadal. Wszystko odbywa się w zgodzie z prawem i pod okiem KNF. Brudne pieniądze są prane, inwestorzy wręcz okradani, prestiż giełdy spada. Rosną tylko obroty, a więc i prowizje płacone dla GPW, więc nie ma dostatecznej woli aby ten stan rzeczy zmienić. Gdy taka spółka jest już spalona w oczach inwestorów, zmienia się jej nazwę, wymyśla nowy rodzaj działalności i po pewnym czasie zabawa zaczyna się na nowo.

Ktoś mógłby zapytać: Skoro jest tak źle, to po co w ogóle inwestować na giełdzie? Odpowiem nieco pokrętnie, podając przykład z życia wzięty. Wieczorami, na ulicach naszych miast, bywa niebezpiecznie. Grasują różne podejrzane bandy, bezpańskie psy, wieje wiatr, pada deszcz, a w chodnikach są dziury. Ale to nie są powody, aby nie wychodzić z domu. Wieczorny spacer jest przyjemny i dobrze wpływa na sen. I wiele osób się na takowy decyduje. Zagrożeń trzeba być po prostu świadomym i podejmować działania aby się przed nimi bronić.

Powyższy artykuł ukazał się także w Equity Magazine nr 17.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz