10 lipca 2015

Wspomnienia i plany

Cztery miesiące od zawieszenia bloga minęło jak z bicza strzelił. Na świecie wydarzyło się w tym czasie wiele. Na giełdzie Chinach zaliczyli najpierw 50% wzrost i potem 25% spadek. Grecja zdążyła zbankrutować, zrobić referendum, a teraz wszystko wskazuje na to, że znów Angela podłączy im kroplówkę. W Polsce człowiek z moim nazwiskiem wygrał wybory prezydenckie. A ja zaliczyłem kilka wtop na giełdzie. W międzyczasie przeszedłem operację nadgarstka i przyspieszoną rehabilitację (teraz łatwiej jest mi składać zlecenia). No i w końcu naszła mnie ochota, żeby się co nieco uzewnętrznić na blogu. Twitter to w końcu nie to samo.

Po udanym pierwszym kwartale chciałem sobie zrobić przerwę, nacieszyć się zyskami. Chciwość jednak zwyciężyła. Wróciłem chcąc wycisnąć z rynku jeszcze trochę i dostałem od niego "z liścia". Prawie połowa wypracowanego w pierwszym kwartale zysku poszła się... Uciekłem więc z podkulonym ogonem i obserwuję. Krótkoterminowo, po "uratowaniu" Grecji i administracyjnym powstrzymaniu spadków na giełdzie w Chinach (zakaz sprzedawania akcji dla dużych inwestorów - sic!), wygląda na to, że będzie byczo. Ale na powrót na rynek mojego skromnego kapitału raczej się nie zanosi. Odpoczywa nie tylko on, ale i ja. Zero presji, zero stresu. Prawdę mówiąc, zaczynam rozważać możliwość, że wrócę na rynek dopiero wtedy, gdy media masowe ogłoszą bessę na giełdach w USA i Niemczech (nastąpi to zapewne w chwili, gdy bessa będzie bliżej swojego końca niż początku). Wtedy przynajmniej sytuacja będzie jasna. Bo teraz ja już nic nie kumam.

Niewiele zależy od spółek, od ich zysków. Te potrafię jako tako analizować. Niestety, dla kursów akcji liczy się to, co powie polityk na wiecu, jaką minę ma szef jakiegoś banku centralnego, jak zagłosują w referendum ludkowie z kraju na peryferiach Europy itp. Trudno mi się odnaleźć w takich warunkach. Więcej zyskam w długim terminie regenerując siły, psychikę i zbierając kapitał na kolejną hossę, niż walcząc z kapryśnym rynkiem. Na powrót prawdziwej hossy w Polsce nie ma w tej chwili warunków. Ba, nie ma nawet przesłanek, że na stworzenie się tych warunków jest jakaś realna szansa. Ok, można spekulować, latać z waloru na walor i próbować zarobić na herbatniki, ale to już mnie nie bawi. Marzą mi się natomiast zakupy w sytuacji, kiedy w mediach będzie można przeczytać "Bessa nie odpuszcza", "Kolejne spadki na giełdach", "Kto ma akcje przegrał życie" itp. Bez wątpienia ten moment jest coraz bliżej. Pytanie tylko, czy wystarczy mi cierpliwości aby do niego dotrwać w giełdowej ascezie.

Mój przebiegły plan polega na obserwowaniu kilkunastu spółek podczas bessy i analizowaniu ich potencjału wzrostowego po poprawie koniunktury. Następnie jak najbliżej dna trendu długoterminowego, planuję kupić maksymalnie 3-4 walory i zapomnieć o nich na kilka lat. Brzmi banalnie, wręcz książkowo. Ale jest to cholernie trudne i niesamowicie nudne. Po pierwsze - muszę wytrzymać do dna bessy, tracąc po drodze wiele okazji do zarobku (emocje). Dobrze wyczuć optymalny moment zakupu (wiedza i doświadczenie), znów cierpliwie czekać kilka lat (emocje) i w odpowiednim momencie sprzedać (wiedza i doświadczenie). Czy dam radę zrealizować plan? Czy rynek pozwoli mi go zrealizować, zanim poznam co to andropauza?

Na szczęście mam czym się zajmować w wolnym czasie - dzieciaki, praca, jazda na rowerze (wkrótce ręka będzie na to gotowa), a może jakiś romans w związku ze zbliżającym się kryzysem wieku średniego (tylko nie mówcie nic mojej żonie). Od kilku lat myślę tez o napisaniu książki, całkowicie autorskiej, w której zebrałbym swoje doświadczenia i obserwacje z 10 lat aktywnej obecności na rynku. Zarys w głowie mam od dawna, tylko nie mogę się za to porządnie zabrać. Hmmm... Teraz jak o tym piszę, pomysł zaczyna mi się coraz bardziej podobać.

21 komentarzy:

  1. No popatrz - mam taki sam plan po blisko 7 latach na GPW - kupić tanio dobre akcje, siedzieć na tyłku kilka lat i sprzedać je drogo. Ile to człowiek musi się w życiu nadenerwować, "natrejdować", nastudiować wykresów i obserwować notowań, żeby dojść do tak prostego planu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś jak w "Alchemiku" Coelho - aby zrozumieć gdzie jest szczęście, musisz wcześniej spróbować wszystkiego innego.

      Usuń
  2. też doszłem do takich wniosków dopiero po 2 latach doświadczenia :) na przełomie 2010/2011

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem z tym, że warunki ku temu ostatnio miały miejsce 6 lat temu. Ja się nie zastanawiam czy warto kupić w dnie bessy na kilka lat. Zastanawiam się, czy warto pozostając poza rynkiem czekać na kolejne dno bessy...

      Usuń
  3. Bardzo ciezki i ambitny plan. Napewno da pozytywna stope zwrotu jesli sie zrealizuje.Pozwoli odpoczac. Tylko ile trzeba czekać? Bo o zakupach w czasie wielkiego kryzysu/ po wielkim kryzysie marzy wielu. Mysle, ze przyszle miesiace powinny dac solidna odpowiedź, w która strone idziemy( Grecja, Stopy procentowe, wybory parlamentarne, Chiny, Wielka Brytania).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Czy warto czekać... Jak długo to potrwa.

      Usuń
  4. Witam

    Prawdopodobieństwo zakupu akcji po cenach z początku 2009 roku oceniam jako mało prawdopodobne, ale czekać można, kto wie jak będzie ...? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja tam w wolnym czasie wolę od dzieci odpocząć, jak twoje analizy zaczną owocować daj znać

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, że w końcu wróciłeś! Oby nadgarstek szybko wracał do zdrowia i dzięki za super wpis! ;) Twój plan brzmi dobrze, przyznam, że trochę mnie zainspirował

    OdpowiedzUsuń
  7. A już myślałem, że taki pomysł to głupota i pewnie coś pomieszałem, bo się za bardzo nie znam. Ale widzę, że jeśli eksperci również zamierzają kupować w momencie największej bessy, żeby potem obserwować wzrost, to chyba moje rozumowanie od początku było dobre. Jak Pan sądzi, czy mamy jeszcze sporo czasu do tego momentu? Bo chciałbym się co nieco nauczyć, zacząć rozróżniać te dobre spółki od tych gorszych i przede wszystkim wiedzieć, kiedy jest ten moment, że można wszystko sprzedać. Nie ukrywam, że Pana książka, gdyby powstała byłaby dla mnie cennym źródłem inspiracji.
    Bo jak widać, przeczucie miałem dobre, tylko niestety brakuje mi doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem kiedy będzie dno bessy. Może z rok, może za trzy. Nie wiem też kiedy na pewno zacznie się bessa. Jeżeli się uczysz, to inwestuj małym kapitałem cały czas. Ucz się na błędach, zdobywaj doświadczenie. Ja przesiedziałem pierwszą bessę na akcjach. Finansowo to był błąd. Ale doświadczenie bezcenne, zwłaszcza ze znajomości własnych emocji.

      Usuń
  8. Kolejny miesiąc też minął, jak z bicza strzelił. :) Czekam na jakieś interesujące nowości!

    OdpowiedzUsuń
  9. uuu widze kolega znowu wieszczy besse i juz sie wyprzedal ze strata, po raz kolejny zreszta. Totalnie nie rozumiem twoich zalozen w inwestowaniu a raczej spekulowaniu. Od dwoch lat nawet nie tyle piszesz o spolkach i wycenach co o zjawisku nieprzewidywalnym jakim jest bessa. Szkoda bo przyjemnie sie to czytalo kiedys , teraz raczej wspolczuje braku trzymania sie wlasnych zasad i miotaniu sie od prawej do lewej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może przedstaw swoje założenia. Ile to zarobiłeś na giełdzie od czasu mojego wpisu (10 lipca) do dzisiaj?

      Usuń
  10. witam Frog i trzymam kciuki za powrót do zdrowia

    Baffett mówi ,ludzie powinni inwestować tak jakby mieli 10szans w zyciu , taka inwestycja na kartki jak za komuny

    wtedy cierpliwość i analizy spółek byłyby jak najbardziej przemyslane
    ja na gpw od 1993 i wiem ,że tylko inwestowanie w wartość ma sens ,ja osobiście po skasowaniu zysków przeszedłem w nieruchomości na wynajem(dywidendy:) ,ale na gpw też wrócę i też analizuję wiele spółek ,niestety cenowo nie mogę "kartki" oderwać-kupić ;)

    inwestowałem w :
    ursus 0,6-1,00 - sprzedane po 3,30
    duon 0,6-0,8 - sprzedane po 2,80
    mercor 3-4 - sprzedane po 9,3
    cng 2 - sprzedane po 1,5 - najwieksze rozczarowanie :(
    z zysków na urusie kupione:
    arctic 2,6 - sprzedane po 3,87

    stan 0 na gpw ,ale życzę tym którzy odkupili 10,00 PLN na każdym walorze ,ja z najmu mam wystarczająco i czekam na nowe fajne wyceny

    osobiście raczej miałbym 50/50 akcji/gotówki ,ale kupując kolejne mieszkania musiałem wycofac ,bo bank odmówił nam kredytu na kolejna nieruchomość ,a czasu nie było bo z przetargu kupione - 50/50 czyli ani tanio ,ani drogo

    OdpowiedzUsuń
  11. Wydaje mi się, że po wyborach może liczyć na odreagowanie na rynkach. Teraz też nie wygląda to źle.

    OdpowiedzUsuń
  12. dokładnie ja także czekam na wybory...ale wtedy to raczej na południe idziemy

    OdpowiedzUsuń
  13. O ile dobrze zrozumiałem, to chcesz kupić na dnie, a sprzedać na szczycie (lub prawie). Moim zdaniem to (niemal) niemożliwe i czym szybciej porzucisz to złudzenie, tym lepiej dla Twojego portfela i psychiki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O moją psychikę jako inwestora się nie martw, naprawdę. Robię to, co uważam za dobre dla mnie. W długiej perspektywie poczekanie na dno bessy, zakup akcji, oraz ich sprzedaż po 2-3 latach przyniesie lepsze efekty dla portfela i mojej psychiki, niż szarpanie się z rynkiem takim, jaki mamy obecnie.

      Usuń
  14. A jak rozpoznasz dno bessy?
    A jesli sie posieszysz np. o 50% albo spoznisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamierzam kupić w okolicach dna. Oznacza to zakup rozłożony w czasie, dopuszczający możliwość zakupu po średnich cenach wyższych niż minimum.
      Od dna bessy ceny wzrosną kilkukrotnie. Kupno 30%-50% powyżej dna mi nie straszne, bo do szczytów kolejnej hossy zostanie jeszcze i tak kilkaset %.
      To, co rozpoznaję obecnie na rynku, zwłaszcza na rynkach rozwiniętych na pewno dnem bessy nie jest.

      Usuń