25 kwietnia 2014

Od inwestorów, do kieszeni właścicieli

W założeniu, giełda powstała po to, aby pomóc spółkom pozyskiwać kapitał, dzięki którym mogą rozwinąć działalność, a gdy przyjdą stałe i powtarzalne zyski dzielić się nimi z akcjonariuszami. Niestety mechanizmy emisji nowych akcji i wypłacania dywidend sprawiają, że kapitał często przepływa z kieszeni nowych inwestorów wprost do kieszeni obecnych właścicieli, traktując spółkę jako pośrednika.

Dzieje się tak, gdy spółka w krótkich odstępach czasu wypłaca dywidendę akcjonariuszom, jednocześnie przeprowadzając emisję akcji. Z jednej strony kapitał napływa do spółki od nowych inwestorów, a z drugiej od razu wypływa do kieszeni osób już posiadających dane akcje. Procentowy udział w spółce obecnych akcjonariuszy oczywiście się wtedy zmniejsza. Jak nazywamy sytuację, kiedy właściciel dostaje pieniądze do kieszeni przy jednoczesnym zmniejszeniu procentowych udziałów w spółce? Popularnie mówi się o tym "keszowanie".

Znam kilka spółek, które na rok lub dwa lata przed emisją akcji i debiutem na giełdzie wypłacały ówczesnym właścicielom sowite dywidendy. Nie rzadko kwota tych dywidend była zbliżona do kwoty pozyskanej z emisji akcji. Czy jest to nielegalne? Skądże. Jak najbardziej zgodne z prawem. Czy jest to naganne? Też nie. Właściciele decydują o wypłacie dywidendy według własnego uznania, a inwestorów nikt przecież nie zmusza do kupowania nowych akcji. Mimo tej świadomości, moje zaufanie do takich spółek jest na wstępie znacznie ograniczone. Spółki, które już są notowane robią często podobnie. A decyzje o wypłacie dywidendy i emisji są podejmowane równocześnie.

Zdarzają się przypadki, gdy dywidenda jest symboliczna i stanowi ułamek kapitału pozyskiwanego z nowej emisji. Przykładem jest tu emisja spółki Medicalgorithmics kilka lat temu. W tym przypadku, jak podejrzewam, chodziło o prestiż i możliwość powiedzenie "jesteśmy spółką dywidendową". Pieniądze wypłacone w formie dywidendy były tam ułamkiem kwoty pozyskanej z emisji. Nie ma więc za bardzo do czego się tu przyczepić. Niestety, w większości przypadków jest inaczej.

Myli się ten, kto sądzi, że ten sposób keszowania to domena małych spółek z New Connect. Taką akcję przeprowadził w roku 2009 wielki polski Bank - PKO BP. Było to podczas apogeum kryzysu. Państwo potrzebowało pieniędzy, a że było akcjonariuszem, przeforsowało wypłatę dywidendy. Bank jednak też potrzebował tej gotówki, więc przeprowadzono emisję. Niektórzy trochę marudzili, ale co tam. Dzisiaj z kolei znalazłem komunikat, że akcjonariusze spółki Peixin uchwalili wypłatę dywidendy, jednocześnie upoważniając zarząd do emisji nowych akcji...

Niektórzy nawet nie próbują udawać, że chodzi o keszowanie. Nie wymyślają dywidend ani emisji nowych akcji. Po prostu sprzedają posiadane akcje nowym akcjonariuszom. Przykłady - osławiony Solar, czy niedawne przypadki Livechat Software oraz Prime Car Management. Wyceny takich spółek są, mówiąc delikatnie, optymistyczne. Chętni się znajdują, więc spółki to robią. A czy nabywcy takich akcji na tym zarabiają, to już inna sprawa.

* * * * *


Kliknij TUTAJ, aby zobaczyć co napisali ostatnio inni blogerzy giełdowi.

2 komentarze:

  1. Dzisiaj w parkiecie kilka słów o Twoim blogu żabek - gratuluję

    OdpowiedzUsuń