15 listopada 2013

Hossa pieniądza

Tani pieniądz jest bezustannie pompowany w system finansowy USA. Nieśmiałe wzmianki o zatrzymaniu napływu gotówki powodują spadki tamtejszych indeksów. Dość szybko są jednak dementowane i bal trwa nadal. Niepewny wzrost gospodarczy i niska inflacja powodują, że widmo zatrzymania dodruku, lub zmniejszenia jego skali co rusz się oddala. Realna gospodarka USA zyskuje na tym tak naprawdę niewiele. Najbardziej korzysta Wall Street. Dzięki stymulacji FED, indeks S&P 500 bije kolejne historyczne rekordy. Pomaga mu też skala wydatków rządowych, które rosną powiększając i tak już ogromny dług. Jak długo to potrwa?

Jeżeli przyjmiemy, że giełda jest barometrem gospodarki, to oznacza, iż USA ma się lepiej niż w 2007 roku. Być może inwestorzy rzeczywiście wierzą, że jest lepiej, a przynajmniej perspektywy najbliższych lat w gospodarce są lepsze (rewolucja łupkowa i uniezależnienie się od dostaw surowców z zewnątrz). Możliwe też, że tym razem giełda i gospodarka się rozjechały i jest to hossa pustego pieniądza, który zamiast krążyć po realnej gospodarce wędruje na giełdę.

Jak w takim razie wyjaśnić wzrosty w Niemczech? Oni poszli nieco inną drogą. Wprawdzie EBC też trzyma niskie stopy procentowe, ale polityka rządu naszych zachodnich sąsiadów jest odmienna od pomysłów Obamy. Niemcy oszczędzają, starając się trzymać dług pod kontrolą. A rosną niemal w równym tempie. Oznacza to, że polityka rządu ma niewiele wspólnego z giełdą i liczy się tylko cena pieniądza. Spójrzmy na Japonię. Oni, podobnie jak my, byli daleko z tyłu we wzrostach i dopiero dzięki zapowiedzi nieograniczonego dodruku nadganiają zaległości.

U nas, od czasu kilku obniżek stóp procentowych, giełdy zachowują się coraz lepiej. Niska inflacja i słaba gospodarka dają nadzieję, że stopy nie wzrosną jeszcze długo, a być może trzeba będzie je nawet po raz kolejny obniżyć. Czy w takim układzie, mamy szansę dogonić Niemców i USA we wzrostach? Niestety, jest to mało prawdopodobne. Kraje posiadające waluty światowe, takie jak USA, strefa Euro, Japonia czy Szwajcaria mogą sobie pozwolić na drukowanie. Popyt na ich waluty jest trwały. Dodruk złotówek, byłby dla nas samobójstwem. Zbyt prowincjonalna to waluta. Pozostaje mieć nadzieję, że wojny walutowe wielkich gospodarek tego świata potrwają na tyle długo, że i nam się wzrosty odbiją rykoszetem. W hossie pieniądze, jesteśmy skazani na pozostawanie w drugiej linii.


11 komentarzy:

  1. Może jakiś post o 10 spółkach o mocnych fundamentach, zapomnianych przez inwestorów ;)?

    OdpowiedzUsuń
  2. Frogu, postaraj się bardziej, jeśli chcesz utrzymać stałych czytelników jak choćby ja. Od pewnego czasu karmisz nas banałami ekonomiczno-giełdowymi na poziomie onetów i jemu podobnych. Jeśli nie chcesz ujawnić swojego portfela inwestycyjnego (co moim zdaniem tylko dodało by wiarygodności Twojemu blogowi), to przynajmniej zapodaj czasem jakąś analizę bądź wykres, np. surowców, a najlepiej konkretnych spółek. Liczyłem kiedyś na regularne informacje z NC na tym blogu, ale zbyt szybko się poddałeś, nad czym bardzo ubolewam. Mimo krytycznego tonu serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje prywatne inwestycje pozostaną prywatne. Wiem, że publikacja swoich zagrań przyciągnęła by czytelników, ale decyzję już podjąłem i starałem się ją uzasadnić.
    Zresztą głównym celem bloga jest w założeniu pisanie o inwestowaniu jako takim, czyli kategorie Warsztat Inwestora i Filozofia Inwestowania i Ciemna Strona Giełdy.
    Analizy spółek miały być kolejnym krokiem, czwartym filarem, ale z kilku powodów to nie wyszło. Przede wszystkim czytelnicy, nie oszukujmy się, szukają prostych wskazówek - co kupić, żeby zarobić. I w każdym wpisie doszukują się odpowiedzi na to pytanie. Analizując spółki niesłychanie trudno jest zachować obiektywizm i być w zgodnie z prawdą, jednocześnie nie ryzykując posądzenia o naganianie w którąś ze stron.
    Nie ukrywam, że przeszkodą jest też czasochłonność - wpisy o Delko, Makaronach, Medicalgorithmics, Helio czy Graalu jakie kiedyś popełniłem, zajmowały mi średnio 3-4 godziny na jeden wpis. To sporo. Gdybym nie musiał pracować na etacie, pewnie mógłbym robić ze dwie, trzy konkretne analizy tygodniowo. Ale jest jak jest. Życie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie się czyta Twojego bloga. Ale mógłbyś co jakiś czas dać posta np. o spółkach z mocnymi fundamentami.

      Usuń
  4. Żabek czekamy aż osiągniesz minimum 2 mln i etat pójdzie w zapomnienie.
    Chociaż pamiętaj że rodzina tzn żona i dzieci na 1 miejscu

    OdpowiedzUsuń
  5. To, że S&P500 jest najwyżejw historii to jedno, ale już wskaźnik cena/zysk wcale nie jest na jakis niebotycznych poziomach: http://www.multpl.com/, http://money.cnn.com/data/markets/sandp/
    Niemniej też uważam, że cały ten wzrost można zawdzięczać drukarkom pracującym w FEDzie. Mnie najbardziej zastanawia, czy od teraz, nie będzie trendu bocznego, który potrwa przez najbliższą dekadę.

    Ja natomiast chętnie bym się dowiedział czegoś więcej o charaktersytakach poszczególnych branż, na co w nich zwracać uwagę itp.

    I na koniec, śmieszą mnie ludzie, którzy naczytają się Buffeta, chcę się bawić w fundamenty ale tylko buszują po sieci w poszukiwaniu gotowych analiz. Albo przeczytajcie Grahama, a jak już to zrobicie to kupcie sobie ETFy na WIG, SP i DAX i oszczędźcie sobie nerwów (i pewnie pieniędzy) albo zacznijcie się dokształcać, zadawjacie merytoryczne pytania i róbcie swoje analizy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Napiszesz o bitcoin'ach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem tego, więc nie myślę o inwestowaniu.

      Usuń
    2. Mam niestety dokładnie to samo, skąd w BitCoinach się biorą pieniądze?

      Usuń
  7. http://niebezpiecznik.pl/post/polska-gielda-bitcoinow-bidextreme-pl-zaatakowana-i-okradziona/

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodruk pieniądza jest jak paliwo w rakiecie....sztuką jest odszukać spadochron w odpowiednim momencie.
    Jak oceniasz w tej chwili szanse na zarobek z GPW? Twoim zdaniem lepiej kupować akcje dużych spółek czy spodziewać się wzrostów w tych malutkich?

    OdpowiedzUsuń