1 sierpnia 2017

Co dalej z życiem (i giełdą)

Nieuchronnie zbliża mi się okrągła rocznica narodzin. Czas pomyśleć, co dalej robić z moim życiem. I w związku z tematyką bloga, określić jaką rolę będzie w nim nadal odgrywała giełda.

Przypominam, że za dwa miliony, do zdobycia których dążę, nie chcę realizować swoich wyszukanych potrzeb materialnych. Chciałbym kupić sobie za te pieniądze czas. Czas, który obecnie spędzam w pracy. Móc robić to, na co ma się ochotę nie przez pół dnia i weekendy, ale przez 24h/dobę. Praca na etacie w oczywisty sposób ogranicza w tej kwestii. Nie należę do tego 1 procenta szczęśliwców, którzy pracując realizują swoją pasję. Aby więc móc robić to, co chcę, musiałbym rzucić pracę. Z kolei aby to było możliwe, potrzebne są pieniądze. A jedyny sposób, aby mieć ich wystarczająco dużo, to giełda.

Co planuję robić, gdy w/w cel osiągnę? Mam kilka obszarów zainteresowań. Oczywiście mniej, niż za młodu, ale nadal miałbym co robić.

Chciałbym kupić sobie kawałek ziemi, gdzieś na uboczu i zbudować na niej swoje gospodarstwo/rancho. Sad, łąka, ogród, może jakieś zwierzaki. Żyć jak najbliżej natury, z dala od korków i biur. Zgiełk miasta zaczyna mnie coraz bardziej męczyć. Gdy dzieciaki się usamodzielnią, chciałbym mieć wszystko już ukończone i zamieszkać tam, na stałe.

Planuję też więcej czasu poświęcić na oglądanie ciekawych filmów. Nie z laptopem na kolanach, wieczorem, na raty, ale w wygodnym fotelu, bez typowego dla kin smrodu popcornu i nachos. Oprócz oglądania, marzy mi się też, aby nakręcić swój własny film. Kiedyś chciałem być filmowcem, pisałem scenariusze i popełniłem nawet dwa małe kilkuminutowe filmiki. Dobrze to wspominam. Z tej okazji wrzucam świetny fragment odnośnie starzenia się i robienie w życiu tego, co się kocha:

 

Mam też kilka innych drobnych rzeczy, które lubię robić, ale zawsze brakuje czasu. Wszystkie związane z aktywnością poza domem - jazda na rowerze, strzelanie z wiatrówki, z łuku, nocne obserwacje nieba czy zabawa zdalnie sterowanymi modelami (drony, samochody itp.). Drobnostki, które mają jednak swój urok i dzięki którym dobrze się bawię.

Co ponad to? Oczywiście giełda. Dwa miliony nie wystarczą mi na zawsze i jak już pisałem, posiadając taki kapitał nadal inwestowałbym w akcje. Poza obserwowaniem notowań, szukaniem wiedzy na temat spółek, jeździłbym na WZA a o wrażeniach z uczestnictwa informowałbym na blogu. Może też w końcu znalazłbym czas na napisanie książki.

Hmmm... Teraz, gdy to napisałem, przyznaję, że pomysłów na spędzanie czasu mam tyle, że nawet bez konieczności pracy na etacie będzie mi trudno ze wszystkim się wyrobić. No, ale o to będę się martwił później.

Wniosek nasuwa się prosty - czy umrę jako bogacz, czy jako osoba do bogactwa wiecznie tylko dążąca, giełda pozostanie częścią mojego życia. Czy z biura, czy z ogrodu, będę zawsze śledził notowania. O ile jakiś rząd nie stwierdzi, że giełda nie jest potrzeba i trzeba ją znacjonalizować/zlikwidować.


19 komentarzy:

  1. Ja mam 37 lat i robie to o czym Ty marzysz nie pracujac na etacie i utrzymujac sie z gieldy Pozdrawiam warno miec takim marzenia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, mam pytanie co do akcji . co myslisz o obecnej sytuacji na pbg? akcje wierzycieli powinny sie niebawem skonczyc a spolka przy wycenie 170mln wydaje sie juz tania

    OdpowiedzUsuń
  3. Post warty przeczytania, dodaje więcej motywacji do pracy. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czas ucieka, ciesz się życiem. Moge zapytać ile brakuje Ci do tych 2 baniek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie cały czas tyle samo. Cokolwiek nazbieram, zaraz jest okazja do wydania. Poinformuję, jak będę miał więcej niż 5% z tych 2 milionów :)

      Usuń
  5. Świetny blog. Bardzo lubię taką tematykę. Świetny

    OdpowiedzUsuń
  6. Wejdź w wprawę z oszczędzaniem! Na pewno zbliży Cię to do upragnionej sumy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny plan, jak bym widział swoje marzenia, szczególnie ten moment o kawałku ziemi na uboczu. Z takimi pieniążkami można już sobie ustawić ładnie życie, nie koniecznie pracując, ale inwestując jak najbardziej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam. Fajny wpis. Też kocham giełdę, rower i astronomię, niestety teraz na astronomię mam mniej czasu, ale pamiętam jak za dzieciaka siedziałem po nocach i prowadziłem obserwacje przez teleskop, super to wspominam, mróz czy nie mróz, siedziało się i szukało galaktyk, komet, planet, planetoid:)
    Czytam teraz "Nową Psychocybernetykę" Maltza, książka daje do myślenia, polecam. Ostatnio też przeczytałem "Technikę uwalniania" Hawkinsa, też wybitna moim zdaniem, warto spojrzeć inaczej na życie. Oprócz tego przeszedłem 8-tygodniowy kurs Mindfulness, to sporo daje, bo za bardzo żyjemy w przyszłości, a nie w tu i teraz. pozdrawiam i życzę zrealizowania marzeń brachu:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawa tematyka bloga na pewno prześledzę twoje postępy jak idzie w dążeniu nie do miliona lecz do dwóch oryginalnie każdy chce zdobyć swój pierwszy milion a ty od razu na dwa się rzucasz to jest ambitne podejście, oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochać można kobietę ,dzieci ,rodzinę a od giełdy można być co najwyżej uzależnionym . Trzeba postawić sobie inne cele , nie zdobycie pieniędzy ,bo to efekt uboczny innych wartości .Jeśli ktoś chce tylko zarobić ,szanse są mizerne,żeby nie powiedzieć żadne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od kobiety też można być uzależnionym, i to nazywamy miłością kolego. Giełdę kocham, tak jak i gwiazdy, i rower i jeszcze kilka innych rzeczy. Gdy wsiadam na rower, dostaję kopa adrenaliny, to uzależnienie, kocham to. Z kobietą lubię spędzać czas miło, sex, dobry film w kinie obejrzeć, jestem uzależniony od tych emocji,nazywamy to miłością. Kocham podziwiać gwiazdy, lubię to uczucie zadumy gdy spoglądam przez teleskop,i satysfakcję gdy po godzinach szukania galaktyki,wreszcie ją znajdę, to uzależnienie. Jesteśmy uzależnieni od emocji które są dla nas przyjemne, nazywamy to miłością. Kocham muzykę, bo kreuje we mnie pozytywne emocje, jestem uzależniony od tego. Tak samo z dziećmi i wszystkim innym w życiu. Idealizowałem życie gdy byłem nastolatkiem, teraz jestem już dojrzałym facetem ze sporym bagażem doświadczeń i wolę nazywać rzeczy po imieniu ;) co nie znaczy, że nie mam magii w swoim życiu, mam i to bardzo dużo, ale zarazem mam świadomość procesów psychicznych, dzięki temu mam mniej rozczarowań w życiu i życie mi bardziej smakuje, bo nie żyję w iluzji;) ps.przypominam, że celem giełdy jest zarabianie pieniędzy;)czasami się traci na giełdzie,ale gdy się ją kocha, można przetrwać trudne okresy,podobnie gdy siedzę z teleskopem w mroźną noc,lub gdy robię 250 km rowerem,nie jest lekko,ale gdy się to kocha,przetrwa się to ;)pozdrawiam

      Usuń
  11. Trzymam za ciebie kciuki! Niech ci się spełnią te marzenia

    OdpowiedzUsuń
  12. Życzę samych pomyślności w tym nowym roku! Mam nadzieję, że wciąż realizujesz swój cel! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Podoba mi się twoje podsumowanie: "czy umrę jako bogacz, czy jako osoba do bogactwa wiecznie tylko dążąca, giełda pozostanie częścią mojego życia."

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale co nic nie piszesz? Z żywymi się pożegnałeś czy z giełdą?
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieję że ten blog jeszcze "odżyje", jeden z lepszych :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Powodzenia na nowym etapie życia :)

    OdpowiedzUsuń