Rajd Świętego Mikołaja w języku inwestorów, oznacza wzrosty indeksów giełdowych pod koniec roku kalendarzowego. Pierwszy raz usłyszałem o nim w roku 2006. Wszyscy na niego wtedy czekali, ale mimo trwającej hossy się nie doczekali. Od tamtego czasu słyszę o nim co roku i do dziś ich nie widziałem. Czyżby był to swoisty giełdowy jednorożec. o którym każdy słyszał ale niewielu widziało? Postanowiłem to sprawdzić.
Aby móc poszukać informacji o tym, jak RŚM wyglądał wcześniej i jakie warunki muszą być spełnione aby się odbył, trzeba przyjąć jakąś jego definicję. Na potrzeby poszukiwań przyjąłem, że aby uznać Rajd za odbyty, indeksy muszą wzrosnąć w okresie od pierwszego grudnia do Świąt Bożego Narodzenia. Ale to nie wszystko - przyjąłem, że wzrosty te muszą być poprzedzone znacznie gorszym zachowaniem indeksów w listopadzie. Ostatecznie zdecydowałem, że za RŚM uznam sytuację, gdy indeks wzrośnie o co najmniej 5% w grudniu i będzie to wynik o co najmniej 5% lepszy niż w miesiącu poprzednim. Wziąłem więc kalkulator w dłoń i policzyłem. Tak to wygląda na przykładzie WIG20:
FAK! Kryteria były zbyt ostre. Ostatni RŚM według moich założeń miał miejsce aż w 2003 roku. Tylko wtedy wzrosty w grudniu oraz różnica między grudniem i listopadem przekroczyły 5%. Mało tych rajdów, mógłbym zmienić założenia... Ale przecież nie nazywam się Jan-Vincent Rostowski i nie będę naciągał wcześniej ustalonych reguł do zastanej rzeczywistości. Poszukajmy zatem lat, w których RŚM był o krok.
Kryterium wzrostów o co najmniej 5% w grudniu zostało spełnione jeszcze tylko w roku 2005. Niestety listopad tego roku był jeszcze lepszy, a więc wzrosty nie były "pod Mikołaja", ale miały związek z trwającą hossą. Z kolei kryterium różnicy występuje w latach 2007, 2008 i 2010. Dwa pierwsze lata to była już bessa i różnica nie wynika ze wzrostów w grudniu, lecz ze spadków w listopadzie. A przerwa w spadkach to przecież żaden rajd. Ciekawie wygląda rok 2010, kiedy to definicja RŚM była bliska realizacji. Zabrakło tylko 0,1% wzrostu w grudniu. No ok, na bezrybiu i rak ryba - mieliśmy wtedy Rajd Świętego Mikołaja.
Wnioski? W 9 ostatnich latach tylko dwukrotnie mieliśmy do czynienia z sytuacją, którą można zakwalifikować do definicji Rajdu Świętego Mikołaja. To bardzo mało. Tak mało, że nie można przyjąć tego za jakąś powtarzalną regułę. Może dlatego o Rajdzie ostatnio słychać coraz mniej? W tym roku w ogóle o nim nie czytałem. Nikt o nim nie pisze, bo nie chce wyjść na naiwniaka, wierzącego w coś, co nie istnieje.
I może właśnie to jest sygnał, że RŚM w tym roku się odbędzie? Zgodnie z kontrariańskimi regułami na giełdzie (kupuj, kiedy wszyscy sprzedają itp.) można postawić tezę, że w tym roku Mikołaj do nas przyjedzie. Byki dostaną w końcu prezenty, a obtłuszczone tyłki niedźwiedzi dostaną porcję batów nowymi rózgami. Ponieważ jednak mamy dopiero początek listopada, nie wypada mi życzyć powtórki z roku 2003. Lepiej niech to będzie coś bliższego roku 2005. Wprawdzie nie będzie to klasyczny RŚM, ale czy to ważne jak się nazywa? Ważne, żeby rosło.
Czemu inwestorzy zastanawiaja się nad RŚM i innymi bzdetami .
OdpowiedzUsuńAlbo jest tanio ,albo jest drogo
Albo się kupuje albo sie sprzedaje
Chodzi o szukanie schematów i kupowanie/sprzedawanie z nadzieję, że dany schemat się powtórzy.
Usuńja inwestuje na GPW w biznes i traktuję kupno danego waloru jako biznes.
OdpowiedzUsuńCzy jezeli miałbyś kupić daną firmę np.hotel zbudowany z dolarów i cały warty 1 mln dolarów ,ale możesz go kupić za 300 tyś.dolarów ,to na nic byś nie patrzył tylko szybko kupował.
Rozebrałbyś ten hotel i 1 mln dolarów sprzedał w kantorze/banku.
Ludzie dają sobie wmawiać różne bzdety :RŚM,analizy "analityków",prognozy ekonomistów ,AT ,efekt stycznia,układ księżyca , statystyka miesięcy itp.które czasami się sprawdzą a czasami nie ,oczywiście tylko te które się sprawdzą potwierdzają innych ,że tak często może być,a są to przypadkowe trafienia niczym orangutan ,który miałby tą samą skuteczność .
Co do nadziei :
to każdy ją ma inwestor,biznesmen,spekulant
moja opiera się na tym,że jeżeli kupię daną firmę poniżej 50% jej wartości wewnętrznej to mam nadzieję,że w przyszłości stanie się co wspaniałego o czym ani ja ani rynek jeszcze nic nie wie.
"Czy jezeli miałbyś kupić daną firmę np.hotel zbudowany z dolarów i cały warty 1 mln dolarów ,ale możesz go kupić za 300 tyś.dolarów ,to na nic byś nie patrzył tylko szybko kupował."
UsuńPrzede wszystkim zastanowiłbym się nad powodami, dla których hotel warty 1 mln jest wyceniany na 300 tys. Nic się nie dzieje bez przyczyny. Może ten 1 mln jest fałszywy. A może obok jest inny hotel warty 2 mln dolarów wyceniany także po 300 tys.?