24 kwietnia 2013

Każda przecena musi mieć swój koniec

Spadamy od początku roku, czyli prawie cztery miesiące. Ale nie są to ani najdłuższe, ani największe spadki w ostatnich latach. Nie tak dawno, bo w 2011 roku, spadaliśmy szybciej. Z kolei w 2008 roku spadaliśmy szybciej i trwało to o wiele dłużej. Jednak każde spadki, bez względu na przyczyny i skalę, mają swój koniec. I koniec ten nadchodzi najczęściej wtedy, gdy się go najmniej spodziewamy.

Dzisiaj, w trakcie sesji, gdy po kolejnych złych danych nasza giełda nie zaczęła gwałtownej przeceny, zacząłem mieć wrażenie, że zbliża się koniec. Wygląda na to, że wiele z tych złych rzeczy, które nas czekają w gospodarce i wynikach spółek, jest już wkalkulowane w ceny akcji. Dodatkowo, nawet najwięksi optymiści wśród inwestorów, zaczęli wywieszać białe flagi. Mamy więc idealny moment, na przynajmniej krótkoterminowe przesilenie.

Jakby na potwierdzenie moich przeczuć, pod koniec sesji niewidzialne ręka zaczęła skup akcji z WIG20. Podobnie jak wczoraj, zaczęło się po godzinie 16-tej, kiedy to indeks balansował na krawędzi 2250 pkt. Czy był to test działania jakiegoś automatu podpiętego pod nowy system UTP, czy może jakiś makler drugi dzień z rzędu wcisnął niechcący klawisz BUY - tego nie wiemy. W każdym razie, na dużych spółkach zaczął pojawiać się popyt i był dość agresywny.

W ciągu dnia, w jakimś nieokreślonym serwisie mignęła mi też informacja, że ktoś bardzo ważny, z jakiegoś równie ważnego ministerstwa sugerował, że jest sporo miejsca na dalsze obniżki stóp procentowych. Czyli jest presja na to, aby w Polsce nadal obniżać ceny pieniądza. Jakby tego było mało, ten mały leszcz, którego hoduję głęboko w sobie, krzyczy od kilku dni - "sprzedaj wszystko i zajmij się wypasem owiec, większy będzie z tego pożytek". A leszcze zazwyczaj racji nie mają... Jak widzicie, sporo przesłanek mówi, że należy oczekiwać nieco więcej zielonego koloru na karcie notowań przez co najmniej kilka dni.

Widmo bessy w USA, które unosi się nad rynkami od dłuższego czasu, nie pozwala mi na stanie się optymistą w dłuższym terminie. Jestem na 75% przekonany, że za 2 lata giełda w USA będzie niżej niż dzisiaj. Jak wspomniałem w pierwszym akapicie, nic wiecznie nie spada. Ale przemijanie dotyczy też ruchu w drugą stronę. Nic w nieskończoność nie wzrasta - nawet giełda w USA, zalewana miliardami świeżych dolarów każdego miesiąca. Możliwe, że jeszcze trochę będą się pięli ku nowym szczytom, ale raczej nie na tyle długo, aby w Polsce mogła mieć miejsce wzorcowa hossa.


5 komentarzy:

  1. Bardzo trafne spostrzeżenie. Aczkolwiek jeżeli miałbym teraz wchodzić to jedynie w spółki z WIG20. Płynność na miśiach jest powalająca i nie widzę już sensu inwestowania w nie :( Chociaż znam kilka dobrze zarządzanych spółek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Frog, a co sądzisz o Groclinie teraz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda co najmniej ciekawie. Połączenie z Kablami to dobry ruch - oni potrzebują hal produkcyjnych, a Groclin nowych produktów. Kapitalizacja tego podmiotu po połączeniu przy obecnej cenie to nieco ponad 100 mln.
      Problemem jest wyprzedaż z ostatnich dni - czy nie oznacza jakiegoś trupa w szafie. Jeżeli nic takiego nie ma, to warto się spółce poważnie przyjrzeć.

      Usuń
  3. Zdecydowanie się zgadzam, że jest już tanio :) Dobry moment do polowania na akcje !

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla leniwych wystarczy obrazek:
    http://wiadomosci.stockwatch.pl/czas-kupowac-akcje-mowia-dane-makro-i-sytuacja-techniczna-indeksow,gospodarka,63252

    OdpowiedzUsuń