14 stycznia 2014

Giełdy, wrzątek i gotujące się żaby

Znacie ten fakt na temat żab i gotującej się wody? Wrzuć taką do wrzątku, a natychmiast wyskoczy. Gdy zaś wrzucisz ją do zimnej wody i zaczniesz powoli gotować, żaba nie ucieknie i zginie. Wierzcie mi na słowo i nie próbujcie tego w domu. Traktujcie wszystkie żaby z należnym im szacunkiem :) No ale po co o tym piszę na blogu giełdowym. Otóż...

Inwestorzy zaangażowani w akcje są obecnie jak żaby, wrzucone do zimnej wody. Pływamy sobie beztrosko po bezkresie arkuszy zleceń i kumkamy co by tu kupić. Nie czujemy, że woda w której przebywamy staje się coraz bardziej gorąca. 5 lat hossy, to jak 5 lat powolnego podgrzewania. Przyzwyczajamy się do temperatury i nie mamy ochoty wyskakiwać. Wydaje się bezpiecznie.

A gdyby tak zafundować sobie mały wstrząs? Zapomnijmy na chwilę o tym, że inwestujemy na giełdzie, że mamy jakieś akcje. Spójrzmy na poniższy wykres. Jest to jeden z indeksów giełdowych kraju rozwiniętego. Pokazuje ostatnie 10 lat. Wyobraźmy sobie, że to pojemnik z wodą, a my, mała żaba, zastanawiamy się warto do niego wskoczyć. Wygląda zachęcająco, aby popływać w nim dłużej?



No dobra, może nie jest to wykres totalnej bańki, czyli wrzątku, ale na pewno jest o wiele za ciepło, aby móc się czuć komfortowo. Jest na tyle ciepło, że co niektórzy zaczynają już wyskakiwać. Ja, jak pisałem w ostatnim wpisie, moczę tylko jedną łapę - mam 33% kapitału w akcjach. Choć jeszcze w tym tygodniu sytuacja może się zmienić, gdyż mam na oku kilka spółek aż proszących się o jeszcze jedną falę wzrostową. Nie wejdę jednak już całym kapitałem. Maksymalny dopuszczalny przeze mnie obecnie poziom zaangażowania w akcje to 66%. Wolę stracić kilka okazji, niż zapomnieć się na chwilę i wystąpić w nowej edycji programu "Ugotowani".

Pamiętam, jak pod koniec 2006 roku, na jednym z for internetowych kilku inwestorów zdecydowało się wycofać z giełdy. Było dla nich za drogo. Stracili przez to prawie pół roku silnych wzrostów, kilkadziesiąt procent zysku... Niektórzy zostali, załapali się na te zyski, ale potem nie potrafili ich w odpowiednim momencie zrealizować... Historia jednych i drugich czegoś mnie nauczyła. Chciwość i strach znów o mnie walczą...

6 komentarzy:

  1. Nie gadaj tyle, tylko sprzedaj wreszcie ten groclin i kup Helio za wszystko ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odnośnie żab, to pomija się fakt że naukowiec przeprowadzający tamten eksperyment wyciął im wcześniej mózgi :) Żaby w grupie kontrolnej, z mózgami - wyskakiwały.
    Można więc to odczytać jako przesłanie - używajcie swojego mózgu przy inwestowaniu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mózg, to za mało. Izaak Newton nie był głupi, a na giełdzie umoczył...

      Usuń
  3. a co jak zaczną odjeżdżać i będą jechać,jechać,jechać w kosmos -nikt nie wytrzyma ,tym bardziej,że nie ma alternatywy ,lokaty i procent na nich to śmiech na sali ,powinni zmienić nazwy z lokat na przechowalnia.

    Ja cały czas obstawiam hossę ,bo kasa na świecie się przelała z ogromnego wiadra i zalewa na razie wszędzie tam gdzie ten druk był najwiekszy , do nas zawita pewnie z prędkością F1 w końcówce ,ale oby sceptycy wtedy wytrzymali i trzymali się z dala .Przewartościowania nie ma ,strach jest ,gospodarka dopiero chce wyjść na wzrost ,a nie fruwa na szczycie .Nie mówię tu o spółkach typu : LPP,Wawel,Integer itp.może są wspaniałe ,ale na pewno nie są w dobrych cenach ,co nie znaczy ,że jeszcze nie pofruną o np.100% .

    OdpowiedzUsuń
  4. a jak mamy początek taki :

    http://risktracker.blogspot.com/2014/01/szerszy-obraz-czyli-jak-wyglada-start.html


    OdpowiedzUsuń
  5. http://www.youtube.com/watch?v=UeinqG_GbhQ

    jedni lubią taki przekaz inni nie ,ale z jednym się zgodzę strach na rynku jest ogromny i TOTALNY PAT - czy tak zaczynają się bessy ?

    Pablo

    OdpowiedzUsuń