Rzadko zdarza się inwestorom obserwowanie takich spadków, z jakimi mieliśmy do czynienia dzisiaj. Spada wszystko i prawie wszędzie, nie patrząc na wskaźniki. Dla wielu był to szok. Zwłaszcza, że jeszcze w piątek mieliśmy euforyczne wzrosty i powszechne wśród analityków wyznaczanie możliwego zasięgu hossy. Trzy dni później, po weekendowych wydarzeniach na Krymie, nadzieje prysły. Przynajmniej na razie. Pojawiło się nieoczekiwane zdarzenie, które zachwiało stabilnością rynków finansowych. W żargonie inwestorskim, takie wydarzenie nosi nazwę czarnego łabędzia. Choć w tym konkretnym przypadku możemy mówić o czarnym niedźwiedziu.
Zaznaczam, że nie będę tu pisał o politycznej stronie obecnej sytuacji - od takich spraw mam drugi blog (który niestety zaniedbuję...). Będzie o GPW i perspektywach na najbliższe miesiące, a może nawet lata. W ostatnich wpisach wspominałem coś o zbliżającym się możliwym końcu hossy. Przemawiały za tym nie ruchy rosyjskich wojsk, ale czas trwania rynku byka i obecne przewartościowanie wielu akcji. Słabsze rynki już chyba weszły w fazę bessy - np. węgierski BUX nie wygląda, jakby był w korekcie i codziennie ustanawia nowe roczne minima. Z kolei Ameryka nadal krąży wokół swoich maksimów, ale trzeba też przyznać, że nie widać determinacji do ich dalszej poprawy jak to miało miejsce przez ostatnie 5 lat.
Rynki już od dawna zasługiwały na solidną korektę. Nie jakąś popierdułkę o 10-15%, tylko o porządne strząśnięcie rynku. O odpływ, który pokarze, kto pływa nago. W Europie mieliśmy coś takiego ostatnio w roku 2011. Potem nastąpiła zdrowa hossa. Być może teraz będzie podobnie. Jeżeli kilka miesięcy pospada i pojawią się kasandryczne wizje, a gospodarka będzie nadal się rozwijać, będzie okazja do zakupu. Jak dokładnie będzie - tego nie wie nikt. Oprócz kwestii gospodarczych, dochodzą też polityczne i militarne. To po prostu nie do przewidzenia.
Możliwych scenariuszy przychodzi mi do głowy kilkanaście. Niektóre są pozytywne, ale jest i wiele negatywnych. W takich sytuacjach, gdy analizuję sytuację bieżącą, w podsumowaniu piszę o własnej ekspozycji na akcje i o planach jej zmiany. To najlepszy wyznacznik tego, co podświadomie przewiduję. Kto czytał piątkowy wpis ten wie, że od tamtego dnia jestem w 100% na gotówce. Dzisiaj, gdy patrzyłem na niektóre ceny, aż korciło żeby ten stan zmienić. Powstrzymałem się i nadal pozostaję bez akcji. Nie przez Putina czy Krym, ale przez te wszystkie przesłanki o których pisałem w kilku poprzednich wpisach. Na odbicia podczas paniki polować nie zamierzam. W jednym z moich plików dotyczących inwestowania napisałem sobie pogrubioną czcionką - Inwestuj, nie spekuluj! Tego zamierzam się trzymać. Czy będzie panika, czy euforyczne odbicie, potrzymam kapitał w gotówce jakiś czas, zgodnie z planem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz