25 marca 2014

Stojąc z boku

Od końca lutego jestem poza rynkiem. Zgodnie z planem odpoczywam i nabieram dystansu do Szulerni. Mam poczucie zdjęcia z barków pewnego ciężaru, a zaoszczędzony czas przeznaczam na nadrabianie zaległości w pozostałych sferach życia. Potrzebowałem tego, niemal jak Putin Krymu. Przyznaję - kapitał przeznaczony na inwestycje nieco uwiera, zwłaszcza przy zrywach rynku do góry, ale staram się być konsekwentny. Wiem, że ze stacji Giełda, nigdy nie odjadą wszystkie pociągi naraz. Zawsze na jakiś zdążę. Oczywiście, przez cały czas obserwuję rynek i analizuję możliwe scenariusze. Kryzys, wojna, łagodna bessa, konsolidacja, ostatnia fala wzrostowa, kontynuacja hossy itp. Jak zwykle, nie wykluczam żadnego ze scenariuszy. Bronię się przez zafiksowaniem na cokolwiek, bo utrudni mi to chłodną ocenę sytuacji.

11 marca 2014

Czy warto słuchać giełdowych komentatorów?

Wycofując się z rynku, zostałem automatycznie przypisany do piewców bessy, których podobno jest coraz więcej. Przeleciałem się więc po blogach i przeróżnych artykułach dostępnych w Internecie, aby zobaczyć jak to wygląda. I wiecie co, jestem zaskoczony. Opinie wcale nie są tak jednoznaczne. Kilku pisze o możliwej bessie, kilku o korekcie, po której pojedziemy na nowe szczyty trwającej hossy, a kilku o konsolidacji. Czyli jak zwykle, od początku istnienia GPW. Nie jestem w stanie określić proporcji na przestrzeni ostatnich lat, ale mam wrażenie, że podział jest mniej więcej taki sam. Każdy wariant ma swoich mentorów. Czyli dla każdego coś miłego. Kogo więc warto słuchać i czytać?

10 marca 2014

Ukraina jest tylko pretekstem

Spadamy, bo Ukraina, bo Krym, bo Putin. Im dalej od Ukrainy, tym lepiej na giełdach. Innymi słowy, Ukraina stała się chłopcem do bicia, łatwym i prostym uzasadnieniem spadków na giełdach. Czy słusznie? Odpowiem jak rasowy analityk - I tak i nie :) Bez wątpienia wydarzenia u naszego wschodniego sąsiada mają wpływ na decyzje inwestorów, ale w tym konkretnym przypadku, nie są głównym czynnikiem wpływającym na rynki. Niedźwiedzie, które czaiły się w ukryciu przez kilka lat, zwietrzyły okazję do ataku. W żółto-niebieskim przebraniu zaatakowały karnety zleceń. Jeżeli zaczyna się bessa, to za kilka lat będziemy mówić, że zaczęło się na Majdanie. To nieprawda. Zaczęło się, bo zacząć się musiało. Cykle są nieubłagane.

3 marca 2014

Czarny łabędź wylądował

Rzadko zdarza się inwestorom obserwowanie takich spadków, z jakimi mieliśmy do czynienia dzisiaj. Spada wszystko i prawie wszędzie, nie patrząc na wskaźniki. Dla wielu był to szok. Zwłaszcza, że jeszcze w piątek mieliśmy euforyczne wzrosty i powszechne wśród analityków wyznaczanie możliwego zasięgu hossy. Trzy dni później, po weekendowych wydarzeniach na Krymie, nadzieje prysły. Przynajmniej na razie. Pojawiło się nieoczekiwane zdarzenie, które zachwiało stabilnością rynków finansowych. W żargonie inwestorskim, takie wydarzenie nosi nazwę czarnego łabędzia. Choć w tym konkretnym przypadku możemy mówić o czarnym niedźwiedziu.