27 czerwca 2013

Co to za spadki?

Kapitał ewakuuje się z GPW już od kilku dni. To, co początkowo wyglądało na zasłużoną korektę, okazało się dla naszego głównego indeksu prawdziwą masakrą. Czy chodzi o OFE? O zaprzestanie dodruku w USA? O dane makro z naszej gospodarki? O budowę bloków w elektrowni Opole przez PGE? Czy może o wszystko naraz?

Patrząc tylko na nasz prowincjonalny grajdołek, spadki wyglądają okazale. Gdy porównamy się jednak do innych giełd, zwłaszcza tych w krajach na dorobku, nie jest już tak źle. Dla przykładu, sprawdziłem jak to wygląda u gulaszożerców, miłośników samby oraz w Rosji. Rzut oka na indeksy wystarczy, by zauważyć, że spadamy po prostu razem z innymi. A tłumaczenie tego naszymi lokalnymi problemami nie jest do końca uzasadnione. Wprawdzie ostatnie dwa dni spadamy wbrew innym, ale w ujęciu chociażby 5-miesięcznym pozostajemy w połowie stawki.



Rosną za to Niemcy i USA. Czyli dwie wielkie gospodarki, które wydają się wychodzić z kryzysu. Ich bezrobocie spada, a spółki tam notowane są prawdziwymi światowymi liderami w swoich branżach. Tego niestety nie można powiedzieć o Polsce. Nasz Wig20, to głównie poskomunistyczne molochy z udziałem skarbu państwa, czyli przeciwieństwo wszystkiego co konkurencyjne i innowacyjne. I to one głównie spadają. Indeksy mniejszych spółek trzymają się całkiem dzielnie. Potwierdza to poniższy wykres.



Z ciekawości porównałem sobie indeksy 2 krajów rozwijających się, w których ostatnio demonstracje przeciwko władzy. W Brazylii indeksy są najniżej od 2009 roku. W Turcji, pomimo spadków w ostatnich dniach, są nadal wyżej niż podczas szczytów hossy w roku 2007. Jak widać, nie ma już czegoś takiego jak hossa światowa, czy światowa bessa. Rośnie tam, gdzie są ku temu podstawy, a jak podstawy okażą się kruche, to spada. Proste jak drut. O czym to świadczy? Dopóki rynek nie uwierzy, że nasza gospodarka zaczyna przyspieszać, prawdziwej hossy nie uświadczymy. Żaden dodruk czy obniżka stóp procentowych, żadne przycinanie OFE czy wysokość dywidendy KGHM nie mają znaczenia, gdy tryby gospodarki są zacięte, a minister finansów tylko dosypuje do nich piasku. Dopóki to się nie zmieni, czeka nas w dalszym ciągu trend boczny, w którym tkwimy już 4 rok.

Prawda jest też taka, że właśnie na naszych największych spółkach harce odstawiają sobie, jak zwykle, zarządzający funduszy zachodnich. Rynek mało płynny, podatny na manipulacje, z odpowiednim do zabawy systemem UTP... Czego chcieć więcej? Dla nich liczy się zmienność, a nie wysokość dywidendy z KGHM czy budowa bloku energetycznego w Opolu. Oni nawet nie wiedzą gdzie leży Opole. Nie ma się więc co bać. Polska nie bankrutuje. Przynajmniej na razie. Nasza giełda to tylko pionek w rozgrywce światowej finansjery. Nie mamy swojego kapitału, nie mamy ciekawych, dużych spółek. Musimy się więc przyzwyczaić do bujania.

3 komentarze:

  1. cześć :) co myślisz o obecnych poziomach kghm? warto zainteresowac się walorem bo o ile dobrze pamiętam prognozowałeś w długim terminie spadek akcji tej spółki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. Jesteś pewien, że to byłem ja? Kurde, nie przypominam sobie. W KGH nie inwestuje. Udział SP w akcjonariacie zawsze mnie odstrasza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz minimum pół roku w drugą stronę czyli up. :-) Oczywiście za pół roku okaże się że gospodarki krajów wschodzących wychodzą z dołka, indeksy przebiją opory i pojawią się rekomendacje kupuj PKC.
    Pzdr
    BartoszW

    OdpowiedzUsuń