7 czerwca 2016

Skoro udało się Węgrom...

W roku 2011 giełda na Węgrzech przeżywała dramat. O wiele większy, niż spadająca giełda w Polsce. Od szczytów z początku tego roku, do dołka, BUX spadł o 40%. W tym czasie WIG stracił "tylko" 30%. Co gorsza dla Węgrów, w roku poprzedzającym spadki ich indeks tkwił w konsolidacji, podczas gdy GPW cieszył się z kontynuacji mini hossy rozpoczętej w roku 2009. Po spadkach, WIG ponownie rósł z przerwami do początku roku 2015, podczas gdy BUX wpadł w konsolidację w okolicach dołków z roku 2011. Wszystko zmieniło się w roku 2015.


Chory członek EU, wyszydzany na europejskich salonach, podobnie jak obecnie Polska, w końcu odzyskał wigor. W przynajmniej jego giełda. I stało się tak, pomimo iż Orban nadal jest u władzy. Wycofał się z kilku głupich pomysłów - fakt, ale Węgry nadal są uważane za outsidera. Przynajmniej przez lewicowych polityków rządzących UE. Kapitał uznał jednak, że dalsze omijanie zdrowej gospodarki Węgier nie przynosi skutku. Orban nadal rządzi po swojemu. Okazja, jaką są przecenione tam spółki nie powinna zostać pominięta. Efekt? Od początku roku 2015, WIG stracił 13%, podczas gdy BUX wzrósł o ponad 60%.

Czy można założyć, że u nas będzie podobnie? Tzn. kilka słabych lat, a potem hossa? Czy nadrobimy to, co straciliśmy przez politykę? Jestem przekonany, że w końcu tak będzie. Ale nie dlatego, że kierunek obrany przez nasz rząd jest podobny do węgierskiego. Nie będzie identycznie jak na Węgrzech, bo być nie może. Jest kilka lat poślizgu między przegraną posłusznej UE lewicy nad Balatonem i nad Wisłą. Przejęcie władzy odbyło się w innym makrootoczeniu, w innej fazie cyklu. Struktury gospodarek też nie są identyczne. Dlaczego w takim razie piszę o Węgrach?

Chodzi mi o to, że w długim terminie kierunek zawsze wyznacza gospodarka. O ile pomysły PIS nie zrujnują naszej (tu zdania są podzielone), prędzej czy później my też doczekamy się 60% wzrostów. Czy transfer pieniędzy z banków i hipermarketów do kieszeni "dzieciorobów" będzie korzystny dla gospodarki w dłuższym terminie? Z punktu widzenia gospodarki należy ten program ocenić pozytywnie. Mniej pieniędzy wyjedzie z Polski, więcej zostanie wydanych na konsumpcję. Większa konsumpcja, to większa produkcja, usługi itp. Pozostaje kwestia innych pomysłów rządzących i ich przełożenia na gospodarkę. Efektów niektórych działań Orbana nie widać było przez długi czas. Uważane były za populistyczne i szkodliwe. Podobnie, jak obecne pomysły władzy w Polsce. Czas pokazał, że krytycy co do Węgier się mylili. Dla dobra nas wszystkich, mam nadzieję, że mylą się i teraz.

Idealnie by było, aby wpływ zmian politycznych na gospodarkę był w Polsce podobny jak na Węgrzech. I aby zaczął być dyskontowany przez giełdę na początku jakiegoś globalnego wzrostowego cyklu giełdowego. Mielibyśmy wtedy turbo-hossę na naszym grajdole. Zakładając, że przesunięcie w czasie między naszą "dobra zmianą" i wzrostami na giełdzie potrwa tyle samo co na Węgrzech, to możemy się tego spodziewać dopiero za kilka lat. W międzyczasie negatywny wpływ kastracji OFE powinien stać się już znikomy a inwestorzy przyzwyczają się opodatkowania banków. Jakby jednak nie patrzeć, przedtem powinno być gorzej. Bo na to, że hossa poczeka jeszcze kilka lat nie mamy co liczyć.


4 komentarze:

  1. Giełdy na Węgrzech nie rosną mimo tego, że Orban dalej rządzi, a raczej właśnie dlatego. Podobnie będzie z Polską. Już widać ilu cudzoziemców kupuje nieruchomości u nas, wystarczy przejść się do lokalnej IKEI. My nie jesteśmy nieposłuszni wobec UE, my po prostu dopiero zaczęliśmy normalnie negocjować, UE nie obrazi się na nas i nie zwinie swoich montowni, bo łaski nam nie robią, zarabiają potężne pieniądze, a to że coś marudzą pod nosem nikogo nie powinno obchodzić. W negocjacjach zawsze są emocje i różne chwyty, łącznie z uruchamianiem swoich mediów. Po tym, co dzieje się we Francji, Anglii, Niemczech, Holandii, Szwecji itd. nasz region ma szanse pozostać ostoją europejskiej cywilizacji i inwestorzy muszą do dostrzec.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałem ostatnio bardzo podobne przemyślenia na temat porównania Węgier i Polski. Wydaje mi się, że jesteśmy teraz tam gdzie Węgrzy kilka lat temu. Za jakiś czas wszystko się ustabilizuje, politycy wycofają się z głupich pomysłów (już to widać: ociąganie się z podatkiem handlowym, brak konkretów w sprawie przewalutowania kredytów frankowych, temat obniżenia wieku emerytalnego) a spełnią się zadziałają pozytywne bodźce - 500+, ujednolicenie podatków, rozbudowa III filaru. Będzie dobrze, tylko trzeba poczekać! ;) Jedyne co mnie martwi w tej chwili to marginalizacja GPW i nacjonalizacja OFE - to chyba będzie najbardziej ciążyć rynkom w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Acha, czyli tak to wygląda. Spodziewałem się czegoś innego, a tu takie pozytywne zaskoczenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiecie, czy można jeszcze kupować grunty rolne? I jeśli tak to jak? I jakie są ceny gruntów rolnych?

    OdpowiedzUsuń