30 czerwca 2017

Jedna jaskółka bessy nie czyni

Cechą charakterystyczną szczytów hossy jest to, że w kulminacyjnym momencie nieliczni widzą zagrożenia. Znamy to z roku 2007. „10 powodów, dla których hossa musi trwać”, „nie ma zagrożenia kryzysem”, „gospodarki są w rewelacyjnej kondycji” itp.

W niedawnym artykule na Bankier.pl, redaktor Krzysztof Kolany przytoczył ciekawe sformułowanie szefowej FED: „Czy powiedziałabym, że już nigdy nie będzie kolejnego kryzysu finansowego? (…) sądzę, że jesteśmy znacznie bezpieczniejsi i mam nadzieję, że za naszego życia (ang. „in our lifetime”) się to nie wydarzy i nie wierzę, aby się wydarzyło” – odpowiedziała pani Janet Yellen. Cały artykuł, który serdecznie polecam jest dostępny tutaj. To jest jednak USA, tam codziennie szczytują i bańkę widać gołym okiem.

W Polsce jest inaczej. Codziennie wertuję fora giełdowe, blogi i portale finansowe. Szukam tych oznak i przyznam, że optymizmu wśród zainteresowanych rynkiem w Polsce nie jest wiele. Czy w takich warunkach rodzą się kryzysy? Nie widzę tłumów ciągnących na GPW, reklam funduszy inwestycyjnych. Powiedziałbym, że jest zwyczajnie. Co więcej, nadal są tacy, którzy uparcie twierdzą iż od roku 2007 trwa u nas nieprzerwanie bessa.

Tymczasem w dzisiejszym artykule, również na Banker.pl, ten sam redaktor przytacza kilka przedkryzysowych wskaźników. Zbliżają się one do wygenerowania sygnałów spadkowych, ale jeszcze ich nie osiągnęły. Dodatkowo, z tego co pamiętam z historii, dopiero zakończenie cyklu podnoszenia stóp FED zwiastowało spadki (w Polsce, która zwykle później podnosiła stopy, to fakt rozpoczęcia cyklu wyznaczał szczyt na giełdach).

Co próbuję przez to powiedzieć? Że bessa, mimo iż z punktu widzenia historycznego powinna już nadejść, ma jeszcze czas. Wprawdzie pierwsze jaskółki już się pojawiają (vide: pycha Żanety, wyceny spółek w USA), to nie wystąpiło kilka innych charakterystycznych przesłanek zwiastujących spadki.

W Polsce:

- brak euforii na rynkach;
- nie rozpoczął się cykl wzrostu stóp procentowych.

W USA:

- nie zakończył się cykl wzrostu stóp procentowych;
- krzywa terminowa (patrz artykuł na Bankier.pl) nie zeszła poniżej „0”.

Panie i Panowie, nie będę odkrywczy, jeżeli napiszę, że "Winter is coming". W Grze o Tron gadali o tej zimie przez pięć czy sześć sezonów zanim nadeszła. Podobnie może być z bessą. Jak zwykle, trzeba się dostosowywać i reagować.


5 komentarzy:

  1. Na naszym rynku mamy wysyp dobrych informacji o gospodarce. Deficyt na rekordowo niskim poziomie, nic tylko kupować. Pracownicy poszukiwani, byle by do pracy przychodzili. PAMIĘTAM kiedy tak było i co było potem

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujące. Nie myślałem o tym w ten sposób...

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszę to 28.04.2018

    Na forum Parkietu trwa dyskusja w wątku w stylu że będą jeszcze długie lata hossy :-)
    Generalnie coś jest nie tak, może nie tak z naszą giełdą. Niby mija ponad 10 lat i po wykresach już widać że leci w dół. Poprzednio leciało już w 2017 teraz leci w 2018 po przesileniu w USA.
    Nasz WIG nawet nie przebił szczytów z poprzedniej hoosy a WIG20 jest prawie płaski i nawet poniżej szczytów pierwszej fazy po poprzedniej bessie. Jakoś tak dziwnie.
    Trochę rosły państwowe spółki jak energetyka czy PZU gdzieś od jesieni 2016 do 2017 i tyle.

    Teraz (kwiecień '18) jest sezon wyników i jakaś masakra jeśli chodzi o odpisy i przeszacowania, padają kolejne rekordy np. Vistal -400 mln a powszechnie są wyniki typu minus kilkadziesiąt do minus sto kilkadziesiąt milionów(!). Jednakże część firm zanotowała zyski za ubiegły rok 2017 np. deweloperzy a I kwartał zapowiada się jeszcze lepiej bo padły nierzadko rekordy.

    I jest jeszcze jeden główny problem - na giełdzie panuje skrajny pesymizm. Nie dosyć że panuje to jeszcze się utwierdza aferami jak Getback.

    Tak jak piszesz
    - brak euforii na rynkach;
    - nie rozpoczął się cykl wzrostu stóp procentowych;

    Mało tego, Rada Polityki Pieniężnej zapowiedziała teraz w kwietniu że nawet 2 lata nie będą jeszcze podnosić. Wg mnie przesadzili ale nawet ci co krytykują radę, nie chcę podnosić do końca 2018.

    Na dwoje babka wróżyła ale coś się tutaj kupy nie trzyma:
    albo będzie jeszcze niezły podjazd hossy (podjazd, wzrost, euforia czegoś czego nie było)
    albo zaczęła się bessa i będzie już leciało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę tej bessy jednak doświadczyliśmy w poprzednim roku i na początku tego

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak tam samo czekam, aż w końcu kryptowaluty z Bitcoinem na czele w końcu odbiją, ale póki co nic na to nie wskazuje. Człowiek zdecydowanie zbyt późno się nimi zainteresował.

    OdpowiedzUsuń