25 września 2012

Inwestor czy spekulant?

Jaka jest różnica między inwestorem a spekulantem? Od czego zależy którego z tych określeń używamy? Czy chodzi o to jakie akcje kupujemy? Na jak długo? Według jakich kryteriów je wybieramy? Z doświadczenia i przeprowadzonych rozmów wiem, że tak naprawdę każdy rozumie to odrobinę inaczej.

Dla mnie inwestowanie jest jak małżeństwo. Oznacza związanie się z jedną lub kilkoma (poligamia dozwolona a nawet wskazana) spółkami na dłuższy czas, licząc na długofalowe korzyści (stabilne wzrosty, dywidenda). Z kolei spekulacja kojarzy mi się z kawalerskim życiem, skakaniem z kwiatka na kwiatek celem maksymalizacji korzyści. Zarówno wśród kawalerów jak i żonatych znajdziemy osoby zadowolone, jak i niezadowolone ze swojego stanu cywilnego. Żona może okazać się jędzą z którą ciężko się rozwieść, a jeden mały podryw z nie do końca sprawdzoną osobą/spółką może skończyć się nieprzyjemną chorobą.

Nikt rozsądny nie powie, że jeden z tych sposobów jest obiektywnie lepszy od drugiego. Wszystko zależy od danego inwestora, jego predyspozycji, oczekiwań i stanu rynku. Osobiście wolę inwestowanie długoterminowe, co nie oznacza że czasem nie ulegam pokusie spekulacji. To drugie przynosi z reguły marny skutek, ale wciąż kusi.

Przyznam, że inwestowanie jest nudne. Niewiele dostarcza adrenaliny a i szansa na duże zyski w krótkim okresie jest niestety mało prawdopodobna. Widok "odpalających" kursów spółek których nie posiadamy pobudza wyobraźnię. Mogliśmy przecież uczestniczyć w tych wzrostach, ale kapitał mamy zablokowany. Schemat ten przypomina spotkanie przyjaciół - żonatego i kawalera. Osobnik stanu wolnego opowiada o swoich przygodach, prawdziwych czy wyimaginowanych, wzbudzając zazdrość żonatego. To rodzi pokusę zdrady, zwłaszcza gdy w małżeństwie się nie układa.

Każdy sam musi zdecydować jaki styl inwestowania mu pasuje. Ważne, żeby był to wybór świadomy. Dopiero po długim okresie nieudanych kawalerskich podbojów możemy dojść do wniosku, że to nie dla nas. Że wolimy stabilizację. Z kolei rozwód po nieudanym małżeństwie może sprawić, że odkryjemy w sobie żyłkę spekulanta (czy też bawidamka zachowując analogię) i będziemy stanu wolnego już do późnej starości.

Zresztą jakkolwiek to nazwiemy, wiadomo o co chodzi. Czego każdy z nas, inwestujących czy też spekulujących na giełdzie chce. Myślimy przecież tylko o jednym. O p...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz