21 lutego 2013

Hossa Bessa Cosa Nostra

Oj dzieje się, dzieje. W skali makro mamy ultrasuperciekawy układ indeksów, danych, rekomendacji i tym podobnych. Z punktu widzenia średnio i długoterminowego, mamy dwa istotne wydarzenia. Pierwsze, to głosy płynące z FED o zamiarze wcześniejszego niż planowano zakończenia QE3. Moja pierwsza myśl była oczywista - spadki w USA. Co im się oczywiście od dawna już należało. Amerykańskie niedźwiedzie też chcą jakoś żyć. Odpowiedź na drugie nasuwające się pytanie, już nie była taka oczywista. Czy to będzie korekta, czy Matka Wszystkich Korekt Spadkowych zwana dumnie Bessą.

Zwyczajowo, hossa kończy się w chwili, gdy wszyscy zgodnie twierdzą, że jest dobrze i będzie lepiej. Czyli, gdy kończy się strach i zaczyna chciwość. Takiego stanu jeszcze nie ma, przynajmniej w ocenie analityków wypowiadających się o gospodarce USA. Za to indeksy amerykańskie mówią, że jest super. Podobnie zresztą jest w Niemczech. Indeksy na szczytach, a gospodarka dopiero zaczyna wychodzić na prostą. Wygląda to trochę tak, jakby indeksy nie wyprzedzały realnej gospodarki o zwyczajowe 6 miesięcy, ale o kilka lat.

Drugim ważnym wydarzeniem, zwłaszcza dla inwestora z Polski, było podniesienie perspektywy ratingu przez agencję Fitch. Mając na uwadze, że największą bolączką naszej giełdy jest brak kapitału, jest to bycza informacja. Może ona spowodować większe zainteresowanie inwestorów z całego świata naszym krajem, co nie pozostanie bez wpływu na indeksy giełdowe. Jeżeli równolegle za tą informacją poszłyby bardziej konkretne reformy strukturalne i dalsze obniżki stóp procentowych, mielibyśmy niezłą bazę do wzrostów.

Bo nie mamy się co oszukiwać - ostatnie 4 lata hossy na świecie, nie dało nam wiele radości. Ok, większość spółek wzrosło, niektóre nawet bardzo. Ale radość z takich wzrostów byłaby wymuszona. Rośliśmy jedynie przez 2 lata, aby potem, po pamiętnym załamaniu w 2011 roku, przejść do boczniaka. Ostatnie kilka miesięcy, podczas których Niemcy i Amerykanie ocierali się o szczyty z 2007 roku, my urośliśmy zdecydowanie mniej. Z jakiegoś powodu inwestorzy nie chcą kupować akcji spółek z zielonej wyspy. Możliwe, że obniżki stóp i podniesienie perspektyw ratingu da w końcu kopa naszym indeksom. Tylko czy USA i Niemcy poczekają z rozpoczęciem bessy, aż to się stanie?

Popuśćmy wodze fantazji. W USA kończy się stymulacja i kapitał szuka innych miejsc do inwestowania. Inwestorzy sprawdzają w jakim kraju idzie ku lepszemu i jest nadal tanio. Polska ma w miarę tanie akcje, dodatni PKB a agencje ratingowe oceniają ją coraz lepiej. Włączają swoje odkurzacze i akcje znikają z prawych stron arkusza notowań... Ehhh...


1 komentarz:

  1. na reformy strukturalne nie ma w zasadzie co liczyć taka prawda
    co się zaś tyczy stóp to też już za bardzo obniżać nie będą, inflacja będzie się stabilizować i RPP uzna że jest już git a o wzrost gospodarczy niech się martwi rząd
    Miejmy nadzieję, że zmiana ratingu rzeczywiście zwróci uwagę inwestorów na nasz kraj i tym samym rynek kapitałowy + środki z budżetu UE na lata 2014-20
    i dobra sytuacja u naszego sąsiada na zachodzie pozwoli Polsce doganiać resztę Europy.

    OdpowiedzUsuń