30 czerwca 2013

Sytuacja na giełdzie - czerwiec 2013

Mija właśnie pierwsze półrocze roku 2013. Na nasze szczęście, zapowiadany na grudzień 2012 roku koniec świata nie nastąpił. Z tego faktu najbardziej ucieszyły się rynki finansowe państw rozwiniętych – Japonii, USA i Niemiec. Indeksy giełdowe w tych krajach przez całe niemal półrocze pięły się w górę, osiągając w maju historyczne (DAX, SPX), bądź przynajmniej wieloletnie (NKX) maksima.

W większości pozostałych krajów, w tym w Polsce, nowy rok powitano z całkowicie innymi nastrojami. Przez cztery miesiące nasze indeksy szukały dna, co wzbudzało obawy nawet u największych optymistów. Modne były jedynie nasze obligacje, których rentowność spadła do najniższych poziomów w historii. Nie miało to nic wspólnego z poprawiającym się stanem naszej gospodarki, a było jedynie wynikiem migracji światowego kapitału, który cały czas krąży po świecie szukając okazji do zysku, bądź przynajmniej do ochrony przed rabunkiem w stylu cypryjskim.

W końcu, tuż przed majowym weekendem, trend średnioterminowy się odwrócił i umęczeni inwestorzy znad Wisły zaczęli sobie przypominać jak to jest, gdy kursy akcji rosną. Obniżki stóp procentowych przyniosły w końcu efekt i kapitał zaczął wędrować z nisko oprocentowanych lokat na giełdę. Póki co, jest to typowa wspinaczka po ścianie strachu. Nacjonalizacja OFE, wzrost bezrobocia, czy brak realnych oznak ożywienia gospodarczego nie zachęcają do odważnych inwestycji. Perspektywa wyłączenia drukarek w USA i przegrzane indeksy za oceanem również dają powody do obaw.

No ale, z rynkiem się nie dyskutuje, bo on zawsze ma rację. Powtarzam to od dawna. Jeżeli rośnie, to trzeba z tego korzystać. Jakikolwiek nie byłby powód do wzrostów czy spadków, te są faktem z którym nie powinno się polemizować. Gdy pojawią się fundamentalne, potwierdzone przez GUS powody do wzrostów, indeksy będą już w połowie drogi do swoich szczytów. Póki co na razie dyskontujemy spodziewane ożywienie i wychodzenie z kryzysu. Słusznie czy nie, przekonamy się za jakiś czas.

Poza tym, przykład kradzieży oszczędności przez rząd Cypru pokazał, że trzymanie gotówki może być w obecnych czasach niebezpieczne, więc lepiej jest zamienić ją na inne aktywa. Surowce są relatywne drogie, obligacje mało opłacalne, akcje w USA i Niemczech przewartościowane. Jest więc szansa, że kapitał zagraniczny zechce zawitać na rynku akcji w Polsce na nieco dłużej i druga połowa roku przyniesie posiadaczom akcji nieco więcej radości, niż ta mijająca.

Czy role się odwrócą i pomaszerujemy na historyczna maksima w chwili, gdy DAX i SPX będą dołować? To jest możliwe, choć trochę trudno jest mi uwierzyć w taki scenariusz. Podstawy ku temu są, ale dysproporcja między wycenami akcji w Polsce i na zachodzie nie jest aż tak znaczna. Nie uzasadnia masowego przepływu kapitału z giełdy amerykańskiej czy niemieckiej na kapitałowe peryferie, do których Polska w skali globalnej bez wątpienia należy. Taka sytuacja może potrwać przez jakiś czas, ale jeżeli z jakichś powodów DAX i SPX nie zechcą iść w kierunku nowych szczytów, to i u nas chęć do wzrostów może szybko zabraknąć.

Reasumując, sytuacja wygląda obecnie byczo. W tym sensie, że ceny akcji w Polsce mają pod co rosnąć. Kryzys, zniechęcenie, bezrobocie, niskie stopy procentowe – to wszystko są objawy charakterystyczne dla początków hossy. Niepokoić może jedynie to, że przyspieszenie gospodarcze, które obecne wzrosty zdają się dyskontować, nie nadejdzie. Albo jego skala będzie niższa od oczekiwań rynku.

Powyższy artykuł ukazał się także w Equity Magazine nr 22.

Od czasu napisania tego tekstu do EM minęły 2 tygodnie. W tym czasie mieliśmy na WIG20 spore spadki. Co cieszy, wodospad dotyczył niemal wyłącznie dużych spółek. Sytuacja na sWIG80 i mWIG40 wyglądała na zwykłą korektę. Bogatszy o doświadczenia ostatnich dni, przewidywań co do drugiej połowy roku nie zmieniam. Zagrożenia i szanse dla gospodarki i giełdy się nie zmieniły. Spadki przeczyściły jedynie depozyty niektórym grającym na kontraktach na WIG20.

2 komentarze:

  1. Ale Groclin już sprzedałeś?

    Teraz na GCN większa korekta, albo wręcz koniec wzrostów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń