12 października 2013

Przyjemna faza hossy

Trwa przyjemna faza hossy. Prawie wszystko rośnie, codziennie jakaś spółka wybija się górą z konsolidacji, a kilkanaście lub kilkadziesiąt osiąga swoje roczne maksima. Podczas ostatniej sesji, swoje 52 tygodniowe maksima pobiło aż 41 spółek! Posiadacze akcji w większości zyskują i decyzje inwestycyjne nie polegają już na szukaniu tego, co wzrośnie, ale tego, co wzrośnie najszybciej i najwięcej. Taka faza cyklu giełdowego może potrwać dość długo, ale oczywiście nie będzie trwała wiecznie.

Przede wszystkim, będą korekty. Gwałtowne i zaskakujące, ale mające podstawy. Podobnie jak obecne wzrosty, tak i naturalne nawet w trendzie wzrostowym spadki da się fundamentalnie uzasadnić. Rośniemy, bo gospodarka wychodzi na prostą, firmy zwiększają obroty, a pieniądz jest tani. Gdy trochę pospada, analitycy będą straszyć podażą akcji od OFE, zakończeniem dodruku w USA, perspektywą podwyżek stóp procentowych w przyszłości itp. Trzeba być na to gotowym i uodpornić się na niektóre zewnętrzne bodźce.

Moim zdaniem, o wzrosty powinniśmy być spokojni tak długo, jak długo RPP nie będzie podnosiła stóp procentowych. Pisałem już o tym kiedyś, analizując wpływ zmian ceny pieniądza na indeksy giełdowe (wpis sprzed 18 miesięcy, do przeczytania TUTAJ). Jak widać po tym okresie, wszystko się sprawdza. Przyszły obniżki stóp procentowych, przyszła hossa. Nie oznacza to jednak, że pierwsza podwyżka stóp procentowych wystraszy mnie z rynku. W roku 2004 RPP też podniosła stopy, przez co dynamika hossy nieco przygasła. Okazało się jednak, że nie był to początek spadków, a późniejsze dalsze obniżki pozwoliły giełdzie rosnąć jeszcze przez ponad 2 lata.

W poprzedniej hossie, gdy sytuacja była podobna do dzisiejszej, starałem się załapać na wszystkie "odpały" i wzrosty. To jest oczywiście niemożliwe. Wiele przez to straciłem. I okazji i pieniędzy na prowizjach. Obecnie najlepszą strategią średnioterminową jest "Kup i trzymaj", ale uzupełnione o "obserwuj i reaguj".

Kup - tak, ale spółki które rokują na poprawę, które coś zmieniają w swojej działalności i mają szansę zwiększyć zyski i pozytywnie zaskoczyć rynek w przyszłości. No i tylko te, które nie są jeszcze "napompowane" a ich cena nie uwzględnia jeszcze podboju Księżyca i przejęcia Apple.

Trzymaj - zdecydowanie tak. Trzymaj i pozwól zyskom rosnąć. Ale pilnuj swoich pieniędzy. Nie przywiązuj się do spółek ani swoich decyzji. Nie masz przecież pełnej wiedzy o wszystkim i możliwe, że popełniłeś błąd. Gdy przesłanki, dla których kupiłeś daną spółkę przestaną być aktualne, a Ty znajdziesz inną ciekawą spółkę - działaj. Nie czekaj modląc się o wzrosty.

No i obserwuj rynek. Jedna nieodpowiedzialna decyzja polityków - tych naszych czy też tych zza oceanu, może pozbawić się nie tylko zysków ale i części kapitału w kilka dni a nawet godzin. Może trafić się coś podobnego do kryzysu rosyjskiego z 1998 roku, czy tragedii greckiej z 2011 roku - czyli bodziec zewnętrzny, który spowoduje sporą przecenę. Jeżeli Francja ogłosi niewypłacalność, Rosja wypowie wojnę Niemcom, a w USA wybuchnie wulkan Yellowstone, należy szybko pożegnać się z akcjami a za gotówkę kupić konserwy.

14 komentarzy:

  1. od grudnia 2011 trzymam się zasady kup i trzymaj , 80% portfela w bezruchu i robiłem to w momencie gdzie wszystkie media krzyczały ,że należy grać na krótkich ruchach ,a w/w zasada się nie sprawdza . Czy należy coś zmieniać teraz ? gdy rynek zaczyna powoli wrzeć ..
    czytając dzisiatki ksiażek o inwestowaniu ,nasuwa mi się jeden mianownik dla wszystkich (prócz Buffetta i jemu podobnych) :
    "zbyt wcześnie sprzedawałem pozycje mega zyskowne,które później okazywały się wielkim błędem ,ale korciło zrealizować super zyski i nie pozwoliło stać naprawdę bogatym"

    dlatego słowa Buffetta - ulubiony okres inwestycji to !!!! wieczność !!! ..............no chyba ,że kupujemy w owczym pędzie ,razem z emerytami ,taksówkarzami i młodymi studentami naganiani przez fundusze lub reklamy , oczywiście wielu starych jest czujna i myśli ,że przewidzi moment wyjścia ,moim zdaniem raczej nie ,chyba że trzymają się zasady i wyceny firm B.Grahama

    Pablo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, moment wyjścia. Będzie teraz najważniejszy. Nawet najwspanialsza spółka spadnie podczas bessy. Może gdybym kupował pakiet 10% akcji danej spółki, to bym nie wychodził nawet w bessie, bo to byłoby zbyt trudne. Ale z moim kapitałem zrobię to bez problemu.

      Usuń
  2. Groclin :

    http://wyborcza.biz/biznes/12,129723,14767475,Zaczynal_od_produkcji_zaglowkow__W_zdobyciu_milionow.html#BoxSlotII3img?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Wyborcza_biz

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznać się ilu z Was ma dylematy co dalej ? :

    - mam akcje ,które zyskały i korci żeby sprzedać

    - mam gotówkę,ale boję się kupić

    - to co dobre za bardzo wzrosło

    - wszyscy siedząc przy wykresach i wertują spółki

    -niby początek,ale boję się
    itp.

    Pany ,ja uwielbiam ten okres ,po 2 latach inwestowania przychodzi okres "ZAPOMNIENIA" zapominam o giełdzie na długi czas ,aż "mnie- niedźwiedzia" obudzi wiosna-czyli rynek wrzący,chciwy i około pospolity.

    Pablo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze mam dylematy. Niby rośnie, ale może zacząć spadać. Czy lepiej mieć te, czy tamte akcje itp.
      Takie życie inwestora.

      Usuń
  4. a pro po wpisu wyżej :
    ...
    Poniżej cytat z książki str. 62-63:
    „A teraz pozwólcie, że powiem wam jedną ważną rzecz: po tym jak spędziłem na Wall Street wiele długich lat, i po tym, jak zarobiłem tam i straciłem wiele milionów dolarów, pragnę stwierdzić, że tym co zarabiało dla mnie naprawdę duże pieniądze, wcale nie była ani oszałamiająca inteligencja, ani tajemnicze impulsy – była to umiejętności cierpliwego siedzenia na czterech literach. Rozumiecie ?? Siedzenie na własnej d…! Właśnie tak. Wcale nie tak trudno prawidłowo ocenić rynek. Na początku hossy zawsze dużo jest takich, którzy to wiedzą, podobnie w przededniu bessy wielu uczestników rynku już wie, co się święci. Znałem wielu ludzi, którzy mieli rację dokładnie w odpowiednim czasie i zaczynali kupować bądź sprzedawać akcje na poziomach zapewniających maksymalny zysk. Ich doświadczenia dokładnie pokrywały się z moimi – nie mieli z tego dużych pieniędzy. Ludzie którzy potrafią równocześnie mieć rację i spokojnie utrzymywać pozycje są rzadkością. Jest to jedna z najtrudniejszych do opanowania umiejętności. (…)”

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam Lubawę od 1 z i Duon od 90 groszy i zgadzam się z tym w 100% :)

      Usuń
    2. Błądząc po Wall Street?

      Usuń
    3. Tak, Jesse Livermore był wspaniałym strategiem i potrafił wiele zarabiać, ale i bankrutować, więc jego przykład świadczy o skali trudności gry na giełdzie. A jak niestety skończył to każdy kto przeczyta cudowną książkę
      ,, Wspomnienia gracza giełdowego" dowie się na pewno.

      Usuń
    4. Muszę chyba w końcu poczytać te książki o których mówicie, bo nie rozumiem kontekstu niektórych wypowiedzi... Bo wiecie, ja nigdy żadnej książki o giełdzie nie przeczytałem. Wstyd się przyznać...

      Usuń
    5. zszokowałeś mnie, skąd czerpiesz wiedzę o inwestowaniu skoro nie czytałeś żadnej książki dotyczącej giełdy. Kto jak kto ale Ty jeśli chcesz osiągnąć niezależność finansową i stać się zawodowym inwestorem to wypadałoby się zapoznać z kilkoma pozycjami. Nie mówimy przecież o zgromadzeniu 100 tyś na lepszy samochód i wczasy zagraniczne tylko o 2mln zł.
      Wstydź się i do lektury.

      Usuń
    6. Wszystko, co wiem o inwestowaniu, wzięło się z doświadczenia. Do wielu wniosków, opisanych w książkach, doszedłem sam. Pewnie w końcu trochę o tym poczytam, tylko skąd wziąć czas...

      Usuń
  5. kolejne potwierdzenie w/w wpisów :

    http://at-trader.blogspot.com/2013/10/grupa-duon-sa-duo-analiza-techniczna.html

    Pablo

    OdpowiedzUsuń
  6. ...bo ponad 20 lat pracował w biurach maklerskich. Jest również niezłym psychologiem – po tylu latach i kontaktu z tysiącami drobnych inwestorów potrafił nawet stworzyć portret psychologiczny najlepszego inwestora. Okazuje się że tak jak w życiu „krowa która dużo muczy mało mleka daje” – najbardziej skuteczni byli zdaniem weterana polskich parkietów Ci, którzy byli introwertykami, stojącymi gdzieś cicho w koncie, podczas gdy wszyscy inni zachowywali się bardzo głośno, reagowali stadnie i mieli skłonność do pouczania innych. Ten najlepszy inwestor nie wdawał się żadne dyskusje z innymi, nie podejmował decyzji pod wpływem reakcji reszty obecnych na sali notowań. To mi się skojarzyło z Warrenem Buffetem, który mieszka z dala od Wall Street (w stosunkowo małym mieście Omaha), nie próbował nigdy dyskutować z nikim na temat wyższości swoich strategii, nie podejmował decyzji na podstawie zachowań stadnych reszty inwestorskiej braci...

    http://longterm.pl/?p=4686

    Pablo

    OdpowiedzUsuń