4 października 2013

Zarabianie na giełdzie jest proste

Zarabianie na giełdzie jest proste. Do takich wniosków doszedłem dziś, analizując wykresy spółek z rynku głównego z ostatniego roku. Zdecydowana większość spółek w ostatnich 12 miesiącach urosła kilkadziesiąt procent. Zwykłe, normalne spółki prowadzące nudną działalność gospodarczą, dały swoim akcjonariuszom radość powiększając swoją rynkową wartość. Dobór spółek nie miał większego znaczenia, bo wzrost dotyczy większości walorów, które przejrzałem (dotarłem do 1/3 wszystkich spółek z GPW).

Śmiem twierdzić, że dobór spółek ma zdecydowanie mniejsze znaczenie, niż wybranie momentu zakupu. Nie od dziś wiadomo, że w trakcie hossy rośnie ponad 90% wszystkich spółek. Oznacza to, że kupując na dnie cyklu, nawet na chybił-trafił, mamy 90% szans na godziwy zarobek w ciągu roku. Nie ważne czy kupimy akcje banku, producenta obuwia, sieci handlowej czy firmy mediowej. Nie ważne, czy dana spółka ma zyski, czy dopiero planuje je mieć. Rośnie prawie wszystko. Skoro to takie łatwe, to dlaczego jest takie trudne?

Przypomnijmy sobie sytuację z początków którejkolwiek hossy. Gospodarka dołuje, politycy się kłócą, banki i państwa na granicy upadku, firmy tracą przychody i zyski. Konsumenci nie chcą kupować, bo bezrobocie szaleje a pensje nie rosną. W takich warunkach trzeba olbrzymiej siły woli kupować spółki za całość kapitału i nie ruszać ich przez rok, będąc atakowanym z różnych mediów czarnymi scenariuszami i kryzysowymi danymi. Ale okazuje się, że warto zwalczyć swój strach.

Wiem, że nie odkrywam nic nowego. O tym wielu już pisało i mówiło. Ale tak dzieje się od zarania giełdy i w kółko jest tak samo. Wszyscy to wiedzą, ale i tak nie wszyscy zarabiają. I na tym polega fenomen giełdy. Cykle powtarzają się, zachowania inwestorów są skrupulatnie opisywane w książkach, czasopismach, portalach czy blogach, a i tak w długim terminie zarabia mniejszość. Czyżby ta mniej szczęśliwa większość, która po jakimś czasie rezygnuje i odchodzi przegrana, nie potrafiła spojrzeć na całość rynku z szerszej perspektywy aby zobaczyć ową cykliczność? Możliwe też, że chodzi o myślenie w kategoriach "tym razem będzie inaczej", które jak uczy historia, niewielu doprowadziło do bogactwa. No ale dość już pisania, hossa nie będzie czekać. Spółki czekają na analizę i zakup ich akcji :)

11 komentarzy:

  1. Giełda jest jak karuzela - jak wskoczysz kiedy pomału sie rozkreca i wyskoczysz kiedy jeszcze nie dosc sie kreci to ... zarobisz. Czyli kto miał kase i kupił akcje 2-3 lata temu dzis ma duzo pieniedzy, kto na kryzysie w 2007 zostął z akcjami dziś jest umoczony

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zgodze się z tym co piszesz, że kupno w dołku cyklu na chybił trafił daje zarobak prawie pewny. Kupiłem w 2010 roku akcje PKO i do tej pory jedynie z dywidendami jestem w okolicy 0. Generalnie kupiłem jeszcze kilka innych spółek i zyski niby są ale bez rewelacji. Natomiast po zainwestowaniu w wyselekcjonowane spółki dostępne w publicznym portfelu pewnego blogera oczywiście za opłatą abonamentową, zyski są niebagatelnie większe. Co ciekawe niektóre z tych spółek również pobieżnie analizowałem ale wysokie wskaźniki i spore wcześniejsze wzrosty tych walorów odstraszały mnie. Poprostu bałem się kupić ze względu na to że mogą okazać się napompowanymi balonami. Jak się okazuje wzrosty kilkadziesiąt % nie oznaczają końca dalszych wzrostów o kolejne kilkadziesiąt %. Na najlepszym walorze dochodzę do 100% w 3 miesiące :) Natomiast moja śmieszna selekcja pozwala mi utrzymywać poziom indeksów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PKO kupiłeś w roku 2010, czyli już po dnie bessy, po najbardziej dynamicznych wzrostach ostatnich lat, jakie miały miejsce w 2009 roku.
      Zresztą ja nie piszę, aby spółek nie wybierać. Stwierdzam tylko, że dla ogólnego wyniku, o wiele ważniejszy jest zakup w odpowiednim momencie, na początku hossy. Już sam ten fakt daje spore zyski. A odpowiedni dobór spółek tylko zwielokrotnia korzyści z hossy.

      Usuń
    2. Generalnie masz rację, bo kupując fundusze nie dobieramy spółek tylko często kupujemy cały prawie indeks i żeby być do przodu musimy to zrobić w okolicy dołka a sprzedać w okolicy górki, albo po kilku cyklach. Prosta zasada a jakże ciężka do wykonania, bo przecież większość robi odwrotnie i najczęściej traci. Kupuje na górce myśląc że to dopiero wyjście z dołka, sprzedaje w dołku bo na horyzoncie dołka nie widać a straty z każdym dniem coraz większe.

      Usuń
    3. możesz podać namiary na stronę tego blogera

      Usuń
  3. Impuls-korekta-impuls-korekta-imp....... i tak w kółko, kupujemy w trendzie wzrostowym, najlepiej te które są na szczytach, one najlepiej dają zarobić. Jak autor napisał jest hossa "wszytko prawie rośnie" tylko JA kupuje na szczycie i tak spółka zrobi nowe szczyty, w bessie spółki nowych szczytów nie robią. czytałem pewien artykuł kiedy ktoś analizował system kupna spółek tylko mających nowe szczyty i uwierzcie mi system zarobił sporo i co najważniejsze w czasie bessy uchronił go od strat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam ...gościa.
      Podaje linka gdzie przeczytałem o tym "systemie" i sprawdziłem go przez kilka miesięcy, bardzo dobry blog. Co najważniejsze za darmo!!!! http://uptrend.pl/blog/trend-following-2.html

      Usuń
  4. system...hm -spekulacja ,jak każda tylko do czasu.
    Przypominają mi sie wszystkie systemy kolegi w toto lub w kasynie.
    Najgorsze jak się uwierzy .

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś też doszedłem do takiego wniosku i..... i dużo straciłem;-P Teraz wiem, że giełdę trzeba szanować i że wcale jej zasady nie są takie proste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze przeczytales wiecej niz tylko tytul :) Jest nieco prowokacyjny...

      Usuń