16 grudnia 2015

Projekcje na rok 2016

Witam. Pisuję tu już bardzo rzadko, więc przynajmniej spróbuję być bardziej wylewny, niż byłem we wpisach w czasach "świetności" bloga.

Mija kolejny rok mojej przygody z giełdą. Rok wyjątkowy, gdyż nigdy w mojej historii inwestora nie byłem jeszcze nigdy tak mało zaangażowany w akcje i handel nimi, jak w roku 2015. Patrząc na indeksy naszej kochanej bananowej giełdy, decyzja o znaczącym zmniejszeniu skali inwestycji po pierwszym kwartale była słuszna. Nie twierdzę, że przewidziałem dokładnie taki rozwój wypadków. Jednak z fakt, że za rok 2015 będę musiał zapłacić podatek, podnosi nieco moje inwestorskie morale.

No ale 2015 jest już prawie historią i nie ma co się nad nim rozwodzić. Jaki był, każdy widzi. Giełda w Polsce do bani, wielkie zmiany w lokalnej polityce, kryzys imigracyjny Europy, wojna w Syrii. O tym wszystkim napisano więcej, niż pomieści ludzki umysł. O wiele ciekawsze jest to, co będzie się działo w roku 2016. A dziać się będzie na pewno.

Po pierwsze i najciekawsze dla inwestorów giełdowych czytających tego bloga, uważam że na rynkach bazowych zacznie się prawdziwa bessa. Indeksy w USA i Niemczech na koniec przyszłego roku będą niżej, niż są obecnie. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że wg moich dawnych analiz hossa nie trwała dłużej, niż około 6 miesięcy po pierwszej podwyżce stóp procentowych w USA. Za spadkami przemawia też długość hossy rozpoczętej w roku 2009 oraz jej skala. Nic nie rośnie do nieba i po wzrostach spadki przyjść muszą. Nie brakuje już niemal niczego, aby cykl mógł się zamknąć.

No ale to USA i Niemcy. A co będzie u nas? Rynki wschodzące przeżyją krótką i być może dość intensywną hossę. Kapitał uciekający z rynków bazowych nie wejdzie obligacje ani w lokaty. Nie przy nadal niskich stopach procentowych. Wejdzie na przecenione rynki wschodzące, aby jeszcze trochę zarobić na akcjach, zanim powróci na mniej ryzykowne instrumenty. Niestety, ta przyspieszona hossa okaże się ona pułapką dla inwestorów, którzy licząc na długotrwałe wzrosty wejdą na rynek. Po kończącej wzrosty euforii, która moim zdaniem wydarzy się jeszcze w 2016 roku, rynki te dołączą do rynków bazowych w cyklicznej bessie. Banki centralne chcąc nie chcąc dołączą do FED w procesie zaostrzania polityki pieniężnej, a to zawsze w historii oznaczało przynajmniej koniec wzrostów.

Co zamierzam zrobić w przyszłym roku? Jak zwykle, będę obserwował i reagował. Scenariusz szybkiej hossy kusi i warto by było coś na tym skorzystać. Z drugiej strony scenariuszem bazowym jest bessa, czyli okazje cenowe lepsze od dzisiejszych - i to już w roku 2017. Może warto jednak odpocząć do tego czasu gromadząc kapitał i wyszukując kandydatów na złote strzały? Znając życie, nie wytrzymam stojąc z boku. Jednak angażowanie całości kapitału nie wchodzi w rachubę. Nawet jeżeli szybka hossa w Polsce będzie miała miejsce, to jej przebieg i czas trwania jest trudny do przewidzenia.

Dalsza część wpisu nie dotyczy bezpośrednio giełdy, ale zakres moich zainteresowań i przemyśleń obejmuje też inne tematy. Poniżej kilka moich spostrzeżeń i prognoz dotyczących kwestii polityki międzynarodowej i krajowej.

W roku 2016 będą miały miejsce duże zamachy terrorystyczne w Europie Zachodniej, co wzmocni politycznie partie narodowe. Wpływ na giełdy będzie krótkotrwały. Rządzący w Polsce wykorzystają zamachy do wycofania się ze zobowiązania do przyjęcia muzułmańskich uchodźców. Oczywiście Francja UK czy Niemcy wyślą do walki z ISIS kolejne samoloty i okręty. Ale to kompletna głupota. Nie zniszczą tym terrorystów, bo ci już są w Paryżu, Berlinie i Londynie. Dadzą im za to tylko pretekst do przeprowadzenia kolejnych zamachów. Kryzys imigracyjny się nie skończy, tak samo, jak nie skończy się wojna w Syrii. Nie ma obecnie rozwiązania, które wygasiło trwające tam konflikty. Turca, Rosja, Kurdowie, Assad, USA, Iran, psychopaci z ISIS - cele każdego z uczestników tej gry są rozbieżne z innymi. Wrogiem jest niemal każdy dla każdego. A Syria to poligon, na którym więksi gracze okładają się po ryjach. W mojej prywatnej opinii, największe zagrożenie dla świata stanowią w tej układance ISIS i radykalizująca się Turcja. Wymarzone rozwiązanie - powstanie państwa Kurdyjskiego, trzymającego w ryzach pozostałości po ideologii ISIS, osłabienie tym samym Turcji i wpływów USA oraz Rosji w regionie.

Rozkład Unii Europejskiej, który już się rozpoczął, będzie kontynuowany. Coraz większa część społeczeństw zacznie zauważać, że lewacka polityka skostniałej biurokratycznie UE dba głównie o interesy kolektywu i profitów płynących z zarządzania nim. Sympatie powędrują w kierunku sił chcących przywrócenia narodowego charakteru poszczególnych krajów. Czyli mówiąc kolokwialnie, każdy będzie chciał dbać przede wszystkim o własną dupę, zamiast poświęcać się dla wyższego celu, jakim jeszcze niedawno była integracja. Możliwe, że wytworzą się większe lub mniejsze grupy interesów wewnątrz UE (Niemcy, Francja i kraje Beneluksu, Grupa Wyszehradzka itp.). UE w obecnym kształcie nie przetrwa na pewno. Zresztą UE to już od dawna jest farsa. Kryteriów, które Polska musiałaby spełnić, aby wejść do strefy Euro, nie spełnia obecnie większość z krajów już w strefie będących. Jednak bezpośredniego wpływu na giełdy mieć to nie będzie. A już na pewno nie w 2016 roku. Rozpad Unii będzie powolny i potrwa wiele lat.

A u nas? Zakończy się blitzkrieg PIS'u, który przejmie władzę wszędzie, gdzie tylko można. Oczywiście przy wrzasku tracącej wpływy opozycji. Potem zacznie wdrażać swoje zaplanowane reformy. Po stylu ich wprowadzenia i zmianie jakości życia Polaków w ich następstwie dowiemy się, jak Polacy ocenią ten rząd. Moim zdaniem przetrwa całą kadencję. Wynik kolejnych wyborów pozostaje kwestią otwartą.

14 komentarzy:

  1. Scenariusz moim zdaniem ciekawy i realistyczny. Co do szybkiej hossy, tak jak piszesz, może być ale nie kkoniecznie, więc nie ma co na ten cel stawiać dużą część kapitału, skoro później bardzo prawdopodobnei uderzy bessa.

    OdpowiedzUsuń
  2. czy możesz podać choć jeden przykład gdy bessa zaczynała się już 6 miesięcy po pierwszej podwyżce stóp? chyba najkrócej było to około 15 miesięcy w latach 99-00 a najdłużej prawie 3 lata 2004-2007 średnia niecałe 2 lata wychodzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Już przyznawałem się na Twitterze. Pomieszałem zależności w USA i w Polsce.
      http://dwamiliony.blogspot.com/2012/03/stopy-procentowe-nbp-vs-wig-analiza.html

      Usuń
    2. świetny blog tylko trochę za rzadko pan pisze....ale gratuluję i pozdrawiam,
      JulIAN

      Usuń
  3. Ja zamierzam postawić w tym roku pierwsze kroki na giełdzie, takie postanowienie noworoczne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też uważam że rok 2016 będzie należał do rynków wschodzących. Ile czasu da im się rosnąć ? ... tu jest cała zagadka :)

    Z jednej strony 6 miesięcy to trochę mało czasu na przyciągnięcie nowych inwestorów, z drugiej strony może o to będzie chodziło w następnym cyklu ... ot i cała giełda :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe postanowienie Aniu :) ja do tej pory nie miałam postanowień noworocznych ale skoro ty zamierzasz spróbować to ja też. Kobiety górą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nad tym myślałem, ale nie wiem, czy teraz jest dobry czas na początek przygody z inwestowaniem w akcje... chyba jeszcze za mało wiem ;) Pozostanę przy kontach oszczędnościowych i obligacjach.

      Usuń
  6. Pozostaje nam tylko czekać (oczywiście nie bezczynnie) i przekonać się czy Twoje prognozy się spełnią ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda że piszesz coraz rzadziej bo chciałem zacząć czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale z ciebie mądrala. Jaka hossa na wschodzących, przy spadających rynkach rozwiniętych i przy zamachach które wieszczysz. Myśl zanim coś napiszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi mi o to, co wydarzyło się np. w Rosji na początku roku 2008. Po pierwszych spadkach z bessy przyszło odbicie, które tam przerodziło się w coś na kształt przyspieszonej hossy. 4 piękne białe i długie świece wzrostowe na wykresie miesięcznym.

      Usuń
  9. Bardzo interesujący wpis. Scenariusz mnie zaciekawił, fajnie i prosto wszystko opisane.

    OdpowiedzUsuń