16 czerwca 2017

Czy warto zostać inwestorem?

Hossa jaka jest każdy widzi. A jak ktoś hossy nie widzi, niech kupi okulary (naprawdę są tacy, którzy uważają, że od roku 2009 nadal mamy bessę). Ile jeszcze potrwa, tego nie wie nikt. Czas pokaże. Dzisiaj jednak chciałem napisać co nieco o samej idei inwestowania. A dokładniej chciałbym odpowiedzieć na pytania, które być może kiedyś zada mi jedno z moich dzieci - czy warto inwestować na giełdzie? Z tematem zamierzam zmierzyć się kiedyś w formie książki, ale póki co będzie tylko jeden wpis na blogu.

Lynyrd Skynyrd śpiewali kiedyś: "be something you love and understand". Słowa są epickie, zresztą jak cała piosenka "Simple Man" i można je w całości odnieść do giełdy. Krótko mówiąc, giełdę musisz polubić, ale musisz ją też rozumieć. I jedno i drugie jest niezbędne, aby być inwestorem z sukcesami. Zresztą tylko wtedy gdy coś kochamy i rozumiemy warto się temu poświęcać.

Kochać nie rozumiejąc, można jedynie kobietę. Pamiętacie Andrzeja Gołotę? Doskonale zapowiadającego się boksera wagi ciężkiej? Nie zdobył pasa mistrzowskiego. W najważniejszych momentach siadała mu psychika i przegrywał. Technicznie "miał papiery" na bycie mistrzem. To jednak było za mało. Jak sam przyznawał, bosku nigdy nie lubił. Relacja przyczynowo skutkowa jest dla mnie oczywista.

Zostanę przy boksie: Mike Tyson zwany Bestią. Najmłodszy mistrz świata wagi ciężkiej. Zmiatał przeciwników z ringu. W końcu jednak zaczął przegrywać i zakończył karierę. Dlaczego? Posłuchajcie wywiadów z nim. Bestia, którą był, pasja z jaką atakował przeciwników, gdzieś się ulotniła. Przestało mu zależeć, przestał to lubić. Skupił się na innych obszarach życia.

Reasumując, aby być w czymś naprawdę dobrym, trzeba to po prostu kochać. Na początku jest to łatwe. Jak w związku - jest fascynacja, ciekawość. Jednak próbę czasu przetrwają nieliczni. Tylko ci, których połączy coś więcej (i nie mówię tu o kredycie na dom czy dzieciach). To samo dotyczy giełdy. Jeżeli nie lubisz wykresów, notowań, emocji, KNF-u i biznesu, nie będziesz dobrym inwestorem. Jeżeli Cię to nie kręci - poszukaj innego sposobu tracenia czasu i (zarabiania) pieniędzy :) Rynek trzeba lubić. Takim jaki jest. Nieczułym, nieracjonalnym, bezlitosnym.

Jeżeli jednak wiesz na pewno, że "to jest to" i chcesz się temu poświęcić z całym jej dobrodziejstwem i złodziejstwem, to szykuj się na naukę. O giełdzie trzeba się uczyć cały czas. Nie tylko o mechanizmach i regułach, ale także o jej idei, emocjach, ludziach ją tworzących. Mechanizm notowań, składanie zleceń, emisje publiczne, wezwania, reguły dotyczące obowiązków informacyjnych, czytanie sprawozdań finansowych, czytanie wykresów, podstawy ekonomii i psychologii. To tylko początek. Pasja to jedno, ale umiejętności to drugie. Wyobraźcie sobie Roberta Lewandowskiego czy Cristiano Ronaldo. Jakimi byliby piłkarzami, gdyby nie nauczyli się techniki, gdyby nie trenowali pod okiem najlepszych fachowców? Gdyby sami nie poświęcali godzin pracy na doskonalenie się w strzelaniu bramek? Jak daleko by zaszli na swojej pasji, gdyby nie twarde umiejętności?

Zamiłowanie do inwestycji jest tym, co się ma albo nie. Nie da się tego nauczyć. Musi być w nas coś z ryzykanta, hazardzisty, przedsiębiorcy. Nie u każdego te cechy widać od razu. Czasami ujawniają się one dopiero, gdy zderzymy się z rynkiem. Z kolei zrozumienie mechanizmów działania grajdoła nauczyć się po prostu trzeba. Innej drogi nie ma. Jeśli więc czujesz, że giełda cię kręci i masz czas na zdobywanie wiedzy i doświadczenia, wtedy jak najbardziej warto. Nie tylko dla pieniędzy, ale także dla celów poznawczych. Inwestując, zarabiając lub tracąc, poznajemy ekonomię, przedsiębiorstwa, ludzi ale także przy okazji samego siebie.

Jeżeli kiedyś mój syn zapyta mnie, czy warto inwestować na giełdzie. Pierwsze co mu powiem, to "spróbuj, a się przekonasz". Jak załapie bakcyla, przekażę mu całą swoją wiedzę i umiejętności. Jeżeli natomiast nie będzie się tam czuł dobrze, albo będzie traktował to tylko i wyłącznie jako sposób na zarabianie bez wysiłku (w hossie to możliwe), odradzę mu kontynuowanie tej zabawy.

6 komentarzy:

  1. Lubię giełdę, mogę powiedzieć, że jestem dobry z matematyki (chociaż akurat z rachunku prawdopodobieństwa byłem słaby i nigdy tego nie lubiłem), "inwestuję" od ok 5-6 lat. W tym momencie nawet jestem na plusie, ale to dzięki mojej cierpliwości i temu, że przestałem panikować, ale dlaczego to piszę, bo w teorii spełniam większość warunków koniecznych powyższego wpisu, a jakoś mam wrażenie, że zawsze kupuje akcje w złym momencie i wspomniana wyżej cierpliwość(której długo się uczyłem!!) pozwoliła mi w końcu być na "+". Nie ma złotego środka na zarabianie, ale ciągle mam wrażenie jakbym nie wiedział tego najważniejszego, co wszyscy wiedzą a ja nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpis nie traktuje o zarabianiu, a jedynie o tym, czy inwestowanie na giełdzie jest czymś czym warto się zajmować.
      PS. Nie jesteś jedynym majàcym podobne rozterki :)

      Usuń
  2. Szkoda czasu i środków.

    OdpowiedzUsuń
  3. od lat o tym marzę, ale blokuje mnie brak czasu na edukację - moze za rok uda się wreszcie zacząć naukę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Człowiek chcący inwestować, musi się uodpornić na to, że raz będzie notował wzrosty a raz spadki.

    OdpowiedzUsuń