Zakładając cykliczność giełdy, polegającą na zamiennym występowaniu hossy i bessy, właśnie minęliśmy szczyt hossy. Pierwszy szczyt na WIG miał miejsce w 1994 roku. Kolejny w roku 2000. Nasępnie był rok 2007. Szczyty występują więc co mniej więcej 6-7 lat. Poprzedni, jak widać, miał miejsce 6 lat temu… Jeżeli długość wieloletnich cykli nie uległa radykalnej zmianie, czeka nas kilkanaście miesięcy spadków. Jeżeli…
W spadki trudno uwierzyć, biorąc pod uwagę wyceny spółek. Wskaźniki ceny do zysku są w bardzo wielu przypadkach jednocyfrowe, nawet gdy zyski te pochodzą z realnej działalności. Dodatkowo istnieją realne przesłanki, że będą one co najmniej powtarzalne. W ostatnich latach nie mieliśmy też euforii zakupów, która powinna wg teorii poprzedzać początek bessy. Biorąc powyższe pod uwagę, trudno uwierzyć w to, że stoimy u progu rynku niedźwiedzia.
Do tego mamy taniejący pieniądz. Przynajmniej teoretycznie, gdyż Rada Polityki Pieniężnej obniża stopy procentowe. Niestety nasze banki nie za bardzo kwapią się z obniżkami oprocentowania od kredytów. Rzeczywista roczna stopa oprocentowania kredytów dla ludności rzadko spada poniżej 20%. Natury jednak nie da się oszukać i prędzej czy później ludzie powinni odczuć łagodzenie polityki pieniężnej w swoich portfelach. Więcej pieniądza w obrocie plus mniej atrakcyjne oprocentowanie lokat oznacza więcej pieniędzy na inwestycje, w tym giełdowe.
Póki co, inwestorzy wolą kupować nasz dług, co ma przełożenie na spadające rentowności naszych obligacji. Wygląda to tak, jakby zagraniczne instytucje finansowe nie wierzyły w naszą gospodarkę, ale wierzą w zdolność do spłaty zobowiązań. Może liczą na to, że w przyszłości, gdy przyjdą problemy, nasz rząd zrobi wszystko aby spłacić długi, nawet kosztem dorżnięcia gospodarki?
No właśnie. Gospodarka. W niej tkwi szkopuł. I to nie dotyczy tylko naszej giełdy. Podobnie jest we Francji, na Węgrzech. Jeszcze gorzej w Hiszpanii i Grecji. Nie chodzi o to, że jest źle. Źle bywało już nie raz i z perspektywy czasu zawsze okazywało się, że kupowanie akcji gdy w gospodarce było źle przynosiło największe profity. Problemem jest to, że mało jest realnych i wiarygodnych przesłanek to tego, że będzie lepiej.
Rozdmuchane wydatki rządowe, których nikt nie ma odwagi ciąć, powodują zwiększanie odpodatkowania obywateli i ciągłe zadłużanie. Większe podatki zniechęcają do zakładania firm, inwestowania i rozwoju. Większe zadłużenie powoduje konieczność płacenia coraz większych kosztów długu, co zwiększa wydatki i tak w kółko. Świat z tego powodu raczej się nie zawali, bo natura nie znosi próżni. Ludzie nie staną w miejscu ze spuszczonymi głowami i nie zaczną wszyscy płakać, że jest źle i nic nie ma sensu. To w końcu w jakiś sposób ruszy, a razem z gospodarką ruszy giełda, może nawet wcześniej. Niestety, nikt nie wie kiedy to nastąpi.
Dlaczego tego typu art. nie było w 2006-2007 ?
OdpowiedzUsuńCzy po 5 latach bessy ,patrz wykres cenowy ,nastapi kolejna bessa?
Cały czas pisze ,w/g mnie od co najmniej roku trwa akumulacja , a co ma zbankrutować to bankrutuje i dobija indywidualnych .Oczywiście ratując pozycje lub kończąc z giełdą zamykaja pozycje w dobrych firmach i dlatego na wielu dobrych firmach nie widać wzrostów.
Patrzcie na cykle na 5-6 letnie i zadajcie tylko 1 pytanie.
KTO TERAZ jest na rynku ,kto kupuje ,a kto sprzedaje ?
Czy 2013 to rok 2007 czy 2001 ? i tyle,bez dodatkowych pytań ,bo w 2001 też było tyle bagna co teraz (Grecja,Cypr,Ofe,Korea,bezrobocie itp.itd.)
i do tego rekord wszech czasów :prawie 532 mld zł na depozytach gospodarstw domowych trzymane w polskich bankach.
OdpowiedzUsuńKasa jest w Polsce a i na świecie drukują na potęgę .To się przeleje na rynki ,po hossie na obligacjach ,czas przyjdzie na akcje,oczywiscie kiedy -tego nie wiem.
http://buffett.pl/hossa-bessa.html
Ja juz od miesięcy się zastanawiam ,gdzie za kilka lat lokować kapitał ,bo przyjść może(w/g mnie przyjdzie na pewno) hiperinflacja na CAŁYM świecie.Oczywiście najpierw druk pieniądza da wzrost i popyt na całym swiecie z umiarkowaną inflacja,ale na końcu inflacja wszystkich wykończy.
Może art.o tym co bedzie kiedy pęknie największa bańka w historii "bańka pieniądza" ,która po cichu się rozwija .
Co kolega może napisać o mozliwościach lokowania w okresach hiperinflacji .
Ja na pewno obstawie na krótko indeksy i fizycznie złoto ,ale ciezko bedzie o idealny moment ,bo hossa będzie pewnie hiperbolą .
Pablo
O tym, że kiedyś giełdy w PL wzrosną jestem również przekonany. To może nastąpić od jutra, a może czeka nas wariant Grecki albo Japoński.
OdpowiedzUsuńNigdy nie należy mówić nigdy, a już na pewno nie można mówić na pewno.
Można też spojrzec tak - złoto na wsparciu, ropa na wsparciu, a na obligach początek bessy... grunt do załadunku przygotowany.
OdpowiedzUsuńgdzie najbezpieczniej kupi fizyczne zloto?
UsuńMnie ciekawi sezonowość takiego zjawiska jak "o(d)padanie śmieci". U schyłku hossy śmieciowe spółki rosną często szybciej niż inne, dalej się zadłużają i w najlepsze udają, że działają. Teraz zjawisko jest jakby odwrotne - mnóstwo spółek-wydmuszek, których wyceny opierają się na papierowych zyskach lub które od lat funkcjonują tylko dzięki kroplówce kredytów/obligacji - spada. Często nawet realnie bankrutuje. O ile u schyłku bessy inwestorzy wierzą zarządom jak małe dzieci, to sceptycyzm co do "jakości" raportów i zapewnień zarządu jest teraz bardzo duży. 6 lat temu wystarczyło split zrobić albo nazwę spółki zmienić, żeby kurs szedł w górę parędziesiąt procent w kilka sesji. Teraz wzrost przychodów na poziomie 30% i zysku netto o parędziesiąt procent r/r nie wywołuje żadnego entuzjazmu. NA GPW jestem od 2007 r. więc nie wiem, czy takie nastawienie inwestorów poprzedzało poprzednie hossy czy nie, ale na pewno są to zjawiska o 180 stopni odmienne od tych, które widziałem w 2007-2008 roku.
OdpowiedzUsuń* O ile u schyłku HOSSY inwestorzy wierzą zarządom jak małe dzieci,
UsuńNastawienie psychiczne inwestorów jest jak na dnie bessy.
UsuńAle indeksy od roku rosną. Koślawo, ale jednak.
Po ostatnim kryzysie sporo się wymieszało i schemat hossa/bessa nie wygląda dokładnie tak, jakby to wynikało z książek.