7 kwietnia 2013

Do dupy z takim rynkiem

Fajne jest pisać o giełdzie, gdy dzieje się na niej coś ciekawego. O ciekawych spółkach, zachowaniach inwestorów w różnych momentach, o metodach inwestycyjnych. Przynajmniej ja to lubię. Niestety nasz rynek nie zachęca do tego, aby przynosić pieniądze na giełdę. Gospodarka siada, ludzie tracą pracę, nad OFE zbierają się czarne chmury - po prostu nie ma komu inwestować. W takiej sytuacji i chętnych do czytania jest niewielu, a i o chęć do pisania bywa trudno. Pomysły na wpisy na blogu powstają w kilka sekund - gdy coś się wydarzy, ktoś o coś zapyta, coś mnie natchnie. Pojawia się iskierka i myśl - O! Napiszę coś o tym. Zachowanie naszego rynku sprawia, że tych iskierek jest coraz mniej. A przecież tematów do omówienia i opisania wcale nie brakuje.

Oczywiście są spółki, które rosną i dają zarabiać. Rzadko bo rzadko, ale jednak. Niektóre z nich rosną naprawdę sporo. Niestety, od dłuższego czasu nie udaje mi się takowych znaleźć. Kapitału mam niewiele, więc nawet jak tracę, to nie jest to dużo. Jednak cięcie strat zaczyna mnie już męczyć. Zdecydowanie bardziej wolałbym zacząć zarabiać. A przy takim rynku, na który nowy kapitał nie chce płynąć, ciężko o zyski. Dodatkowo ciągle nowe emisje wysysają kapitał, którego wypłaty dywidend nie są w stanie zrekompensować. Powstanie rynku Catalyst również nie pomogło. Ludzie zwabieni wizją pewnego zysku przy niewielkim ryzyku przenieśli tam część kapitału. I tak sobie ta nasza GiePeWu dogorywa na peryferiach UE.

W 2008 roku wiedziałem, że jest bessa. W 2006 wiedziałem, że mamy hossę. W 2013 nie mam zielonego pojęcia z czym mamy do czynienia. Zauważyłem też, że coraz mniej osób związanych z giełdą - blogerów, analityków, wróżek i taksówkarzy - ma ochotę prognozować przyszłe zachowania indeksów. Zwłaszcza w dłuższej perspektywie. W czasie hossy zastanawiamy się "do ilu wzrośnie". Podczas bessy "kiedy te spadki się skończą". A teraz? Najczęstsze pytanie to "ile jeszcze do końca sesji".

Niech to się w końcu ruszy w jakąś konkretną stronę. Niech WIG20 spadnie do 1200 pkt albo wzrośnie do 3000 pkt. Przynajmniej będzie wiadomo, co wydarzy się potem. Bo obecnie oba kierunki wydają się równie prawdopodobne. A to może się skończyć czwartym rokiem trendu bocznego, którego to bardzo, ale to bardzo bym nie chciał. Do dupy z takim rynkiem. Ale żeby nie było tak smutno, to podrzucam Wam fajny wykład na temat życia, motywacji i spełniania marzeń. Nie pamiętam jak na niego trafiłem, ale warto go posłuchać.


7 komentarzy:

  1. Ja chętnie Żabek czytam wpisy i to regularnie, także nie to że piszesz sam sobie a tam pustka po drugiej stronie lustra

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też czytam regularnie. Tak, że nie trać wiary w to co robisz. Wykład bardzo inspirujący.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest coś takiego, że się już nie chce, nie chce się nawet sprawdzać wyników. Najchętniej to by człowiek zostawił wszystko tak jak jest i sprawdził za miesiąc - dwa co się wydarzyło, czy jest jeszcze czym grać czy trzeba znaleźć sobie inne "hobby" ;-) Pozdrowienia dla wytrwałych :)

    OdpowiedzUsuń
  4. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=561940097170426&set=a.523607024337067.121083.444584152239355&type=1&theater

    inwestujcie w część firmy i nie patrzcie na cene akcji ,chyba ,że dokupujecie.
    Cieszcie się z tego ,że macie kawałek super firmy i jesteście z tego dumni ,a to co "Pani Giełda" wycenia-to nie wartość a emocję tłumu i codziennie chce z wami grać w karty kusząc drobnymi.

    Od dziesięcioleci są robione badania (Usa), i
    najwiecej zarabiają inwestorzy którzy maja okres inwestycyjny inwestują-sprzedaję min.3-5 lat

    Inwestujcie 1-3 lata
    trzymajcie 1-3 lata
    Sprzedawajcie 1-12 m-cy - gdy Pani giełda zwariuje

    OdpowiedzUsuń
  5. A może to etap zniechęcenia i depresji, niezbędny do zbudowania nowej hossy...?

    OdpowiedzUsuń
  6. < inwestujcie w część firmy i nie patrzcie na cene akcji ,chyba ,że dokupujecie. Cieszcie się z tego ,że macie kawałek super firmy i jesteście z tego dumni >

    Też uważam, że jest to najlepsze podejście do inwestowania. Myślę, że powinno się kupować akcje spółek, których działalność osobiście się ceni, samemu kupuje ich produkty i po prostu się im kibicuje, jak ulubionej drużynie - na dobre i na złe. Ja np. nigdy nie kupiłbym akcji spółki farmaceutycznej czy mięsnej, ponieważ uważam, że spadek sprzedaży ich produktów zwyczajnie wyszedłby ludziom na dobre.

    OdpowiedzUsuń