14 września 2013

Jak istotna jest cena zakupu

Jak ważna jest cena zakupu danych akcji? Czy to, po ile je kupiliśmy, powinno mieć wpływ na nasze decyzje związane z ich przyszłością? Bo to, że wpływ ma, nie ulega chyba wątpliwości. O tym temacie trochę już pisałem, przy okazji innych, wcześniejszych wpisów, ale całego zagadnienia jeszcze nie prześwietlałem. Zbierałem się do tego dłuższy czas, a ten czas właśnie nastąpił.

Wyobraźmy sobie akcje X, które kiedyś kosztowały 1 zł, potem wzrosły do 3 zł, aby następnie spaść do 2 zł za akcje. Mamy też dwóch inwestorów. Mietka i Czesia. Mietek kupował w dołku, po 1 zł. Czesiek został z kolei "ubrany na górce" po 3 zł. Jaki mają stosunek do posiadanych akcji i jakie decyzje rozważają? Mietek myśli zapewne - Co z tego, że spadło? Nadal jestem 100% do przodu, może bym dokupił korzystając z korekty? Czesio z kolei przeklina moment zakupu - Ubrali mnie jak ostatniego leszcza. Tracę już 1/3 kapitału, masakra. Niech to chociaż trochę odbije, abym zmniejszył stratę.

Obaj inwestorzy posiadają akcje tej samej spółki. Czytają te same sprawozdania finansowe, widzą ten sam wykres. Analiza fundamentalna i techniczna coś im podpowiadają, ale w żadnym z przypadków tak naprawdę to do nich nie dociera. W grę wchodzą (jak zawsze) emocje. Zapewne nie tylko one, ale przy takiej skali wirtualnych zysków i strat, trudno jest je wyłączyć. I to one determinują prawdopodobne dalsze decyzje inwestycyjne obu panów. A w obu przypadkach nie powinny.

Obaj inwestorzy powinni zapomnieć o średniej cenie zakupu. Wiem, że się nie da, ale sztuka inwestowania tak by nakazywała. Przeszłości (ceny zakupu) zmienić się nie da. Liczy się tylko przyszłość, sytuacja spółki, rynku, gospodarki. Czy jak kto woli - układ techniczny, oscylatory i inne takie. W danym momencie obaj posiadają akcje warte 2 zł sztuka. Koniec kropka. Zyski i straty, zwane wirtualnymi, są z punktu widzenia wartości posiadanych w danym momencie aktywów jak najbardziej realne, czyli w moim rozumieniu, już dokonane. Myślenie "i tak jestem do przodu" oraz "dopóki nie sprzedam to nie tracę", jest więc błędne. Akcje wzrosną lub spadną, niezależnie od średnich cen zakupu ich obecnych posiadaczy.

W każdym przypadku należy więc rozważyć sens dalszego trzymania akcji zapominając o cenie, po jakiej się je nabywało. Cena zakupu może mieć jedynie znaczenie analityczne w przyszłości, lub w przypadku dokonywania transakcji związanych z optymalizacją podatkową. W każdym innym razie, średnią cenę zakupu powinno się wymazać z pamięci - aby przyszłe decyzje nie były zniekształcane emocjami.

Od wielu już lat prowadzę swój plik w arkuszu kalkulacyjnym z pełną analizą posiadanych akcji. Zapisuję tam każdą transakcję, z datą, ceną zakupu i ilością. Najważniejszy arkusz przedstawia posiadane akcji, ich ilość, bieżącą wartość i wskaźniki policzone na podstawie ostatniego raportu. Tylko tyle. Do niedawna były tam też średnia cena zakupu oraz zysk na każdej z pozycji. Usunąłem to. W pełni świadomie. Nie chcę pamiętać po ile coś kupowałem, to się nie powinno liczyć. Jedyne transakcje, jakich w przyszłości zamierzam dokonywać w oparciu o cenę zakupu, dotyczyć będą optymalizacji podatkowej, czyli realizacji straty bądź zysku.

6 komentarzy:

  1. Ja bym tak całkowicie nie przekreślał tej ceny zakupu. Nie prowadzę takiego dziennika z analizą dokonanych transakcji, ale na rachunku mam po 1 akcji Idmu kupionej po 14zł (sic!), Graala po 40 zł zł i MOJa kupionego po 7 zł... Trzymam je jako ostrzeżenie dla siebie :) - taka była cena tych akcji gdy zaczynałem inwestować na GPW, tj. w okolicach 2007 roku, a ja oceniłem wówczas, że te ceny są atrakcyjne. W sumie wszyscy którzy je kupowali tak je oceniali. Dlatego widzę wartość w uwzględnianiu ceny zakupu starych akcji przy analizie potencjalnych transakcji. Ceny tych starych akcji zawsze mam w świadomości przy zakupie nowych jako ostrzeżenie - wówczas też mi się wydawało, że kupuję po atrakcyjnych cenach, więc może lepiej zastanowię się jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymania akcji w celach kolekcjonersko-pamiątkowych nie podejmę się oceniać. Niemniej jednak sądzę, że nie powinieneś podejmować przyszłych decyzji odnośnie MOJ czy Graala na podstawie historycznej ceny zakupu. I o tym pisałem.

      Usuń
  2. Autorze, a mógłbyś może zamieścić jakiegoś linka do Twojego arkusza w którym umieszczasz wszystkie te dane? Pewnie przydałby się niejednemu nieobytemu z Excelem żółtodziobowi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plik jest skrojony na moje, indywidualne potrzeby. Typowo Frog-friendly, a nie user-friendly. Nie sądzę, żeby ktoś nie będący mną był z jego użytkowania zadowolony

      Usuń
  3. Ja prowadzę podobny arkusz dokonywanych transakcji, który jednak oprócz ceny zakupu i innych danych zawiera również kolumnę pt. "Dlaczego kupiłem te akcje?". Zauważyłem, że w przypadku dołowania kursu danej spółki taki komentarz działa niejako uspokajająco. Np. kupowałem kiedyś akcje Cormay po ok. 14 zł, obecnie zaś są one notowane po ok. 11 zł, jednak widniejący obok komentarz pt. "najbardziej innowacyjna spółka z WIG40, działająca w przyszłościowej branży" zapewnia mi poczucie dokonania mimo wszystko dobrej inwestycji. Zaznaczam jednak, że jestem inwestorem fundamentalno-długoterminowym, więc nie interesuje mnie polowanie na lokalne dołki i szczyty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja powodów zakupu nigdy nie pisałem, ale zawsze pamiętałem powód zakupu. I jak ten powód się zdezaktualizował, to raczej sprzedawałem - bez względu na wynik.
      Co do Cormay, to jak widać na załączonym obrazku, sama innowacyjność nie wystarcza. Aby zarobić na akcjach, należy jeszcze tą innowacyjność kupić w dobrej cenie.

      Usuń