15 listopada 2012

Gra pod wyniki spółek

Zakończył się właśnie wysyp raportów kwartalnych spółek. Działo się, oj działo. Kursy strzelały to w górę, to w dół. Widłowi nie mieli spokojnego dnia. Były zaskoczenia pozytywne i negatywne. Wielu z nas przebudowywało dziś w pośpiechu swój portfel, niektórzy może nawet zbyt pochopnie. Reakcje kursów akcji na wyniki nie zawsze wydawały się logiczne. Zdarzały się spadki po dobrych wynikach i wzrosty po słabych. I to jest właśnie esencja inwestowania - nieprzewidywalność. Już rozumiem, dlaczego słowo giełda jest rodzaju żeńskiego.

Wyobrażam sobie te rozdziawione buźki i zdziwione oczy inwestorów pytających - ale dlaczego? Super zyski a kurs spada? Olbrzymia strata a kurs rośnie? Nie rozumiem! Hmmm. Ale co tu rozumieć? Giełda jest jaka jest. Popyt i podaż oraz wynikająca z nich cena. Nie każdy kupuje, bo wyniki były dobre. Nie każdy sprzedaje, bo były złe. Ludzie kupują i sprzedają, bo liczą, że kurs za jakiś czas wzrośnie lub spadnie. Bo mają nadwyżki kapitału albo brakuje im na waciki. Bo uznają, że złe/dobre wyniki są już w cenie. I z tysiąca innych powodów. A to co widzimy w ruchach cenowych, to pochodna oczekiwań inwestorów do przyszłości i ich rozumienia tego, co znaleźli w raportach.

Czy warto więc grać "pod wyniki"? To zależy od naszych oczekiwań. Dla spekulantów i domów maklerskich to istny raj na ziemi. Dwucyfrowe spadki i wzrosty w ciągu jednego dnia! Jeżeli dobrze przewidzisz wyniki oraz wyczujesz jakiego raportu tak naprawdę oczekiwał rynek, możesz sporo zarobić. Ale do tego potrzeba wiedzy i doświadczenia - inaczej to ruletka.

Z kolei dla inwestorów długoterminowych, publikacja raportu to tylko okazja do weryfikacji wcześniejszych oczekiwań. Oni nie podejmują decyzji o zakupie lub sprzedaży po spojrzeniu na pozycję "zysk netto". Raport trzeba dokładnie przejrzeć, na co nie zawsze jest czas podczas sesji w dniu publikacji. Wyniki trzeba ocenić na chłodno, zbadać reakcję rynku i zweryfikować oczekiwania na przyszłość. Dopiero potem podejmowana jest decyzja o ewentualnej realokacji kapitału. No chyba, że wyniki tak bardzo odbiegają od oczekiwań, że wypada tylko złożyć zlecenie PKC.

Po publikacji raportów na forach giełdowych można zauważyć ciekawe zachowania inwestorów. Posiadający akcje mają tendencję do patrzenia przez różowe okulary i pozytywnym interpretowaniu nawet fatalnych danych - "zadłużenie wzrosło, bo przecież inwestują", "mieli straty, bo się restrukturyzyją", "zysk spadł, ale wzrosły przychody" itp. Z kolei osoby które dopiero chcą kupić dane akcje, lub sprzedały przed wynikami, widzą coś innego - "wzrósł zysk, ale to już jest w cenie", "spadło zadłużenie, bo wyprzedają majątek" i tak dalej.

I tak jest co kwartał. Akcje rosną lub spadają przed wynikami, bo "rynek oczekuje". Po wynikach spadają lub rosną, bo "rynek oczekiwał". Rynek. Czyli my wszyscy. Oczekiwania rynku to nie konsensus analityków publikowany przez PAP. Oczekiwania rynku to to, co było i co jest w głowach wszystkich uczestników rynku. Jeżeli potrafisz go odczytać, zostaniesz milionerem. Ja jeszcze nie potrafię...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz