24 listopada 2012

Czy warto wchodzić w debiuty

Przed nami dwa głośne debiuty na GPW - Alior Bank i Czerwona Torebka. Ponieważ na giełdzie panuje marazm, zapewne wielu inwestorów rozważa udział w tych emisjach. Już atakują nas reklamy zachęcające do zakupu ich akcji. Zwłaszcza Aliora wszędzie pełno. Ja udziału w żadnym z tych IPO nie rozważam. Nie przy obecnej koniunkturze na giełdzie i nie przy tych wycenach.

Abym skusił się na udział w IPO, muszą być spełnione pewne warunki. Po pierwsze biznes musi być dla mnie zrozumiały. Jeżeli po kilku zdaniach z prospektu albo notki prasowej nie wiem o co chodzi w przedsięwzięciu, to tracę tym zainteresowanie. Druga kwestia - biznes powinien być dochodowy. Może nie od razu, ale jego konstrukcja musi dawać przesłanki do tego, że dochodowy się stanie. Oczywiście można się pomylić i przegapić okazję, ale spółek jest tyle, że zawsze znajdzie się coś ciekawego. Lepiej stracić okazję niż kapitał.

Ważna jest też wycena, zwłaszcza gdy hossa na giełdzie jest tylko marzeniem lub legendą. Cena akcji powinna uwzględniać REALNE przyszłe wyniki (czyli prognozy skorygowane o zdrowy rozsądek) i posiadać spore dyskonto do spodziewanej przyszłej wartości spółki. Przy hossie, a zwłaszcza pod jej koniec, wycena ma mniejsze znaczenie. Wszystkie akcje schodzą wtedy na pniu, a debiuty są na sporych plusach. Do takiego stanu nam obecnie daleko.

Jest też inna zasada, ale to już taka moja prywatna, której akurat nie będę nikomu polecał, bo jest bardzo osobista. Nigdy nie kupuję akcji banków. Wg mnie banki powinny być instytucjami pożytku publicznego. Niestety, stały się organizacjami lichwiarskimi, sprzedającymi coś, czego nikt, kto je stworzył, sam nie chciałby kupować. Z lekką przesadą mogę powiedzieć, że brzydzę się ich biznesem. Można na nich zarobić, ale ja dla zasady nie kupuję ich akcji.

Generalnie IPO to duże ryzyko. Firma nie ma historii jako spółka publiczna i niewielu ją zna. Prognozy są nieweryfikowalne oraz pisane w wiadomym celu - aby sprzedać nam, inwestorom, towar. Oczywiście z zyskiem dla sprzedającego. Jesteśmy tym spółkom potrzebni w jednym celu - aby dać im pieniądze. Po debiucie jesteśmy już tylko upierdliwym balastem, który zadaje trudne pytania i rozlicza z dokonań. Są wyjątki, spółki realizujące prognozy i prowadzące PR z inwestorami na światowym poziomie. Znam je ja, znacie i Wy. Ale o tym, że są wyjątkiem, dowiadujemy się na kilka miesięcy po debiucie.

Czy warto więc wchodzić w debiuty - moim zdaniem nie. Na pewno nie w obecnych czasach. Jeżeli jakaś oferta mnie kiedyś zainteresuje - dam Wam znać. Póki co szukam perełek na rynku wtórnym. A co do dwóch zbliżających się debiutów - Alior wycenia się bez dyskonta do rynku (opinia analityków portalu Stockwatch). Z kolei olbrzymia kwota, jaką chce pozyskać mało dla mnie znana Czerwona Torebka, powoduje zapalenie się lampki ostrzegawczej.

EDIT (17 grudnia): Ceny akcji obu spółek znacznie obniżono. Alior Bank dzięki temu miał udany debiut. Na Czerwoną Torebkę czekamy. Zdania o debiutach nie zmieniam - na rynku wtórnym są lepsze okazje.

4 komentarze:

  1. Oczywiście lepiej jest wejść w IPO na szczycie hossy ;-). Czy warto wejść w debiuty bez względu na faze cyklu zależy wyłącznie od ceny i perspektyw wzrostu. Ze względu na wielkość obu emisji decydujący głos należy do inwestorów finansowych i to oni będą decydować czy te emisje się powiodą czy nie. Nasza tzn. inwestorów indywidualnych siła sprawcza jest żadna więc lepiej nasłuchiwać co mówią duzi inwestorzy niż próbować się samemu zastanawiać czy warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed szczytami poprzedniej hossy, praktycznie na każdym debiucie można było zarobić (kupując na IPO i sprzedając podczas pierwszej sesji). Wtedy ceny nie miały znaczenia. Cena i perspektywy wzrostu też - ludzie po prostu rzucali się na akcje.

      Usuń
    2. LC Corp to najlepszy przykład co? ;-)
      Ja bym nie generalizował, sam moge znaleźc sporo przykładów zarówno na plus jak i na minus. Każde IPO ma swoje zalety i wady. Może wyceny są wysokie ale zarówno Czerwona Torebka jak i Alior mają swoje zalety. Z drugiej strony bessa ma to do siebie że nawet nadmuchane pod IPO wyniki mogą okazać się niskie w stosunku do tego co firmy mogą później wygenerowac - oczywiscie to nie zasada ale możliwość.
      Ja osobiście wole Czerwoną Torebkę zdecydowanie większy potencjał wzrostu ale oczywiście ryzyko o wiele większe. Z drugiej strony to nie jest nie znana spółka a Pan Świtalski też nie jest anonimową postacią. Problem w tym że dosyć kontrowersyjną delikatnie mówiąc.

      Usuń
  2. Debiuty - to ryzykowna gra .
    Większość ok.90% (a może i więcej) po debiucie traci wiele miesięcy,lat a nie które po paru latach całkowicie bankrutują.
    Często dotychczasowi własciciele traktuja debiut jako :
    "KRÓTKĄ SPRZEDAŻ " - tylko dla siebie

    Wskaźniki podstawowe P/E i P/BV i prognozy są zawyżone ŚWIADOMIE wszystko w granicach prawa.

    Jeżeli wchodzę w nowe emisje to tylko jako zakład/wyczucie ,że na otwarciu będzie min.wyżej ,sprzedaję na otwarciu bez względu na cenę - ale jest to casyno z min. szansą tylko na otwarciu jest szansa że będzie zblizona cena do emisyjnej.

    Alior tak jak autor nigdy ,wskaźniki kosmiczne i jeżeli jeszcze zawyzone to powodzenia
    Torebka biznes ciekawy ,ale kasa z emisji posłuzy za sapera ,jak się uda to wy i my zarabimy ,jak nie to tylko my

    Ps.
    Znacie jakąś firmę ,która sprzedaje 1 akcje wartą 1 zł za 0,50 zł? na giełdzie jest ich pełno
    raczej nowe akcje sprzedają za 2 zł lub drożej ,chociaż wiedzą ,że warte są góra 1 zł góra-góra 1 zł
    Pablo

    OdpowiedzUsuń